Zobacz zdjęcia:
Rodzice uczniów z Bruśnika są oburzeni planami zamknięcia jedynej szkoły podstawowej w tej miejscowości. Jak mówią, nie wyobrażają sobie codziennego dowożenia swoich dzieci do placówek w pobliskich wsiach.
Władze gminy uzasadniają swoją decyzję malejącą liczbą uczniów. Ten sam problem dotyczy także podstawówek w Kąśnej i Jastrzębi, ale to właśnie szkoła w Bruśniku ma zostać zamknięta.
Rodzice uczniów stanowczo sprzeciwiają się tym planom, podkreślając, że placówka niedawno przeszła gruntowny remont co, jak mówią, powinno być powodem do jej dalszego funkcjonowania, a nie zamknięcia.
– My mamy bardzo dobre warunki, bo jako jedyna szkoła spełniamy wszystkie wymogi, a tamte pozostałe szkoły potrzebują remontu, bo nie spełniają tych wymogów. – W Jastrzębi są dwie szkoły – 'jedynka’ i 'dwójka’, dlaczego w tej wsi mogą być dwie szkoły, a w naszej jest jedna i do likwidacji. Kto włoży do autobusu takie trzyletnie dziecko, żeby jechało do Zborowic czy Ciężkowic bez opieki. Jak rodzic jedzie z dzieckiem, to się nim zaopiekuje, pomoże mu się ubrać itd. – Tu niektóre autobusy w zimie w ogóle nie wyjeżdżają do nas do góry, bo jest szklanka. I jak mamy takie maluchy puścić tym autobusem, narażamy je na niebezpieczeństwo. – A mamy szanse, że w przyszłości tych maluchów będzie więcej u nas.
Burmistrz Ciężkowic Jowita Jurkiewicz-Drąg twierdzi, że przedstawiła dwa rozwiązania, które miałyby uratować szkołę – przekazanie jej stowarzyszeniu lub ogólnopolskiemu operatorowi edukacyjnemu. Żadne z tych rozwiązań jednak nie znalazło jednak akceptacji.
Podczas spotkania z rodzicami uczniów z Bruśnika burmistrz przekonywała, że to rodzice dzieci ze szkół w Jastrzębi i Kąśnej Dolnej nie chcieli ogólnopolskiego operatora, a radni przychylili się do tego i podjęli taką decyzję.
Podczas gorącej dyskusji rodzice z Bruśnika wyrażali swój żal i przypominali, że w kampanii wyborczej słyszeli zapewnienia z ust pani burmistrz, że podstawówka nie zostanie zamknięta.
Jowita Jurkiewicz-Drąg zapewniała, że jej zamiarem jest ratowanie szkoły, a nie jej likwidacja.
– Drodzy państwo, mam wrażenie że wy mnie nie słuchacie. Moje założenie i moje starania, które były poczynione – jako jeden jedyny i sensowny element jaki moglibyśmy zastosować to był operator oświaty. Moje zamierzenia były takie, żeby te szkoły były utrzymane. ja to powtarzam któryś raz i kolejny raz słyszę, że ja mam założenie, że te szkoły mają być zamknięte.
Rodzice z Bruśnika mają żal, że decyzja o odstąpieniu od współpracy z ogólnopolskim operatorem zapadła bez ich wiedzy w porozumieniu z innymi, pobliskimi szkołami.
Plan był taki, że w Bruśniku będzie 'szkoła matka’, a dzieci z Kąśnej i Jastrzębi będą dowożone. Propozycja jednak nie przeszła.
– Dla nas byłaby korzystna ta propozycja, ale Jastrzębia i Kąśna się wycofały z tego operatora, a myśmy zostali 'na lodzie’. Radni w głosowaniu odrzucili propozycję operatora z Wrocławia. – Dla nas byłoby to bardzo korzystne, bo mielibyśmy dzieci na miejscu i myśmy byli za tym rozwiązaniem, ale radni to odrzucili.
Jowita Jurkiewicz-Drąg na antenie RDN Małopolska, jeszcze przed spotkaniem z rodzicami, tłumaczyła, że sytuacja jest trudna, bo liczba dzieci w wieku szkolnym systematycznie spada, a utrzymanie placówki staje się coraz mniej opłacalne.
W Bruśniku niektóre klasy liczą nawet po troje lub pięcioro uczniów. Jest też oddział przedszkolny. W sumie w podstawówce jest 55 uczniów, a w zerówce 25 dzieci.
Pomysł przekształcenia budynku na centrum rehabilitacyjne miałby według władz przynieść więcej korzyści finansowych i społecznych dla całej gminy.
Przyznała też, że na chwilę obecną możliwy jest tylko jeden scenariusz.
– Scenariusz, który w tym momencie jest wyłożony jest taki, aby szkoła w Bruśniku została zlikwidowana. To radni rozważają, analizują, ale w miejscu szkoły powstałby obiekt, który będzie służył dobru społecznemu, czyli byłaby tam rehabilitacja, byłyby tam gabinety. No i prawdopodobnie jeżeli tak zdecydują to tak pozostanie.
Dyrektor szkoły w Bruśniku Mirosław Kiełbasa uspokaja rodziców i twierdzi, że klamka jeszcze nie zapadła.
– Sprawa jest otwarta. Podczas wczorajszego spotkania radni zapewnili nas o ponownym przeanalizowaniu sytuacji szkoły. Otwarta jest propozycja przełożenia uczniów z jednej ze szkół z terenu gminy Ciężkowice. Rodzice zapewnili o gotowości posłania dzieci do oddziału przedszkolnego w przypadku utworzenia drugiego oddziału przedszkolnego. Rodzicom zaproponowano utworzenie stowarzyszenia i przejęcia szkoły.
Decyzja o przyszłości szkoły ma zapaść w najbliższych tygodniach. Mieszkańcy liczą, że władze jeszcze raz przemyślą swoją decyzję i znajdą rozwiązanie, które pozwoli na dalsze funkcjonowanie placówki.
Likwidacja szkoły w Bruśniku? Rodzice protestują, burmistrz wskazuje na finanse