W Bruśniku narastają emocje wokół przyszłości tamtejszej szkoły podstawowej. Władze gminy rozważają jej likwidację, argumentując to niską liczbą uczniów oraz wysokimi kosztami utrzymania placówki. Rodzice uczniów stanowczo sprzeciwiają się tym planom, podkreślając, że szkoła niedawno przeszła gruntowny remont.
Burmistrz Ciężkowic Jowita Jurkiewicz-Drąg, która była gościem programu Słowo za Słowo wyjaśnia, że do oświaty gmina musi dopłacać 10 milionów złotych, co staje się coraz większym obciążeniem dla budżetu. Jak twierdzi, mała liczba uczniów przekłada się na niskie subwencje oświatowe, które nie pokrywają bieżących kosztów.
Na antenie RDN Małopolska powiedziała również, że ma już pomysł na zagospodarowanie budynku po zlikwidowanej szkole. Miejsce ma zostać przekształcone w przestrzeń służącą mieszkańcom.
– Scenariusz, który w tym momencie jest wyłożony jest taki, aby szkoła w Bruśniku została zlikwidowana. To radni rozważają, analizują, ale w miejscu szkoły powstałby obiekt, który będzie służył dobru społecznemu, czyli byłaby tam rehabilitacja, byłyby tam gabinety. No i prawdopodobnie jeżeli tak zdecydują to tak pozostanie.
Jeżeli radni poprą projekt likwidacji szkoły w Bruśniku to dzieci musiałyby dojeżdżać do szkoły w Zborowicach. Burmistrz zapewniała, że zostałyby zorganizowane dla nich dowozy.
Rodzice, zaniepokojeni perspektywą zamknięcia szkoły, zwracają uwagę na inwestycje poczynione w ostatnich latach. Placówka została wyremontowana i przystosowana do potrzeb dzieci z niepełnosprawnościami, co, jak mówią, powinno być powodem do jej dalszego funkcjonowania, a nie zamknięcia.
Jowita Jurkiwiecz-Drąg w programie Słowo za Słowo powoływała się na audyt przeprowadzony w gminie, który wykazał, że spośród ośmiu szkół powinny funkcjonować tylko cztery, ze względu na zbyt małą liczbę dzieci, bo podobny problem dotyczy także szkół w Kąsnej i Jastrzebi. W Bruśniku niektóre klasy liczą nawet po troje lub pięcioro uczniów.
Burmistrz twierdzi, że przedstawiła propozycje utrzymania podstawówki w Bruśniku, ale nie znalazły one poparcia.
– Pierwszy z pomysłów to był ogólnopolski operator oświaty, który przedstawił ofertę, że przejmie szkoły w których jest najmniejsza liczba dzieci, czyli w Bruśniku, Jastrzębi i Kąśnej. Plan był taki, że w Bruśniku będzie taka 'szkoła matka’ i dzieci z Kąśnej i Jastrzębi będą dowożone. Niestety radni odrzucili ten pomysł. Był też inny pomysł – zwróciłam się do dyrektorów tych trzech szkół z pytaniem czy nie zechcieliby powołać stowarzyszenia. Niestety nie czują się na siłach i ten pomysł również został odrzucony.
W związku z protestami, burmistrz dziś spotyka się z rodzicami uczniów. Mieszkańcy liczą, że ich głos zostanie wysłuchany.
Do sprawy z pewnością będziemy wracać.