Sądeckie drzewa coraz częściej nadgryzione przez bobry. Co robić z tymi, które zagrażają bezpieczeństwu?

drzewo

fot. pixabay

Ponad połowa niebezpiecznie pochylonych nad drogami drzew, do których w tym roku wyjeżdżali strażacy z Sądecczyzny, była uszkodzona przez bobry. Takich interwencji było już kilkadziesiąt. Jak możemy działać, gdy uszkodzone przez zwierzęta drzewo zaczyna zagrażać naszemu bezpieczeństwu?

Jak powiedział komendant sądeckich strażaków, Paweł Motyka, temat staje się coraz bardziej poważny. Okazuje się, że wyjazdy na interwencje związane działalnością bobrów są problematyczne.

– Nie niszczymy tych tam bobrów, które tam budują, bo tego nie możemy zrobić. Już raz się przekonaliśmy, gdy ktoś chciał usunąć, że ewentualnie jeśli już trzeba, to robi się to z odpowiednimi służbami, które się an tym znają. Jeśli chodzi natomiast o drzewo, które jest pochylone, może spaść na drogę i kogoś zabić, to pomimo tej ochrony bobrów ich potencjalnie pożytecznej działalności, to musimy wybierać, co jest ważniejsze. A ludzkie życie jest najważniejsze.

Bobry zawsze podgryzają drzewa w konkretnym celu. Chodzi o bezpośredni dostęp z żeru do wody, w której ma swoje żeremie.

– W sytuacji, kiedy zauważymy z wyprzedzeniem, że bobry podcinają drzewo, to już należy się spodziewać, że jeżeli nie zrezygnują, no to w pewnym momencie to drzewo się obali. Obalanie jest najczęściej wykonywane w kierunku zbiornika wodnego. 90% tych drzew obalanych jest wodę, czyli rzekę, potok, czy na staw

– wyjaśnia nadleśniczy Stanisław Michalik z Nadleśnictwa Piwniczna.

Co jednak zrobić, jeśli drzewo, które upatrzą sobie te z natury sympatyczne stworzenia stoi na naszej posesji i na przykład zagraża naszemu domowi? Są dwie drogi, a wszystko rozchodzi się o wymiary.

Okazuje się, że możemy być w sytuacji, w której nie musimy prosić urzędników o pozwolenie ścięcie drzewa. Wyjaśnia to specjalista w tej dziedzinie, Stanisław Ryba z Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa w Starostwie Powiatowym w Nowym Sączu. Jak mówi, chodzi o sytuację, gdy drzewa mają konkretne wymiary.

– Nie mają obwodu mierzonego na wysokości 50 cm przekraczającego 80 cm w przypadku topoli, wierzby, klonu jesionolistnego i klonu srebrzystego. 65 cm w przypadku kasztanowca zwyczajnego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego oraz 50 cm w przypadku pozostałych drzew. Mówiąc inaczej, jeżeli obwód drzewa na wysokości 50 cm mieści się w tych parametrach, to nie trzeba żadnych zgłoszeń i żadnych wizyt.

Co jeśli obwody drzew nie mieszczą się w tych parametrach?

– To w przypadku osoby prywatnej potrzebne jest zgłoszenie do wójta, burmistrza, lub prezydenta miasta, po to, żeby taką zgodę uzyskać, ale też po to, żeby urząd nie wniósł sprzeciwu do naszego zgłoszenia. System jest w ten sposób ułożony, że po zgłoszeniu urzędnicy przeprowadzają wizję w ciągu 21 dni i ma 14 dni na to, żeby dokonać ewentualnego sprzeciwu.

Jeżeli w tym terminie sprzeciw nie wpłynie, to drzewo można usunąć – dodaje Stanisław Ryba i podkreśla, że w każdym zgłoszeniu powinno być uzasadnienie takiego ścięcia. Również w przypadku, gdy zagraża ono naszemu zdrowiu, życiu lub mieniu z powodu nadgryzienia przez bobry.

Z natury rzeczy strażacy usuwają drzewa, które zagrażają nad drogami lub chodnikami kierowcom i przechodniom. Tylko w mijającym tygodniu w regionie sądeckim stało się tak w Skrudzinie i w Brzynie.

Exit mobile version