To dzięki niemu przetrwał kościół w Porębie Radlnej. Zasług ma o wiele więcej

collage

arch. prywat. Adam Ryba.

Miłował i służył – takie słowa są na grobie ks. Walentego Mroza, który znajduje się na cmentarzu w Woli Rzędzińskiej. Duchowny zostanie pośmiertnie awansowany na stopień majora Wojska Polskiego.

Symboliczna nominacja nastąpi podczas obchodów Narodowego Święta Niepodległości Gminy Tarnów. Odbędą się one 11 listopada w hali widowiskowo-sportowej w Koszycach Wielkich.

Ksiądz kpt. Walenty Mróz w czasie Bitwy Warszawskiej był kapelanem 201 Pułku Szwoleżerów. W czasie I wojny światowej ze swoimi parafianami został zesłany do Rosji, w czasie II wojny pomagał Żydom. Był zasłużonym proboszczem Poręby Radlnej.

Jego postać przybliżył w audycji Rozgryźć Kościół historyk Adam Ryba.

– W czasie II wojny światowej przechowywał Żydów, pomagał swoim parafianom, których bronił przed wywózką do obozu, na roboty do Niemiec, przed aresztowaniem. Jemu zawdzięczamy to, że ten piękny kościół w Porębie Radlnej, którego był proboszczem, przetrwał w całości do dnia dzisiejszego, ponieważ Niemcy chcieli rozebrać wieżę. Służył ludziom, od tego trzeba zacząć, że jako młody kapłan poszedł na wojnę i tam służył.

Kiedy kapłan wrócił z wojny bolszewickiej, dostał z kurii pieniądze, zapomogę, którą odesłał w całości, argumentując, że ma za co żyć i 'uważa się za nieuprawnionego do otrzymania zapomogi”. To kolejny przykład szlachetności i skromności kapłana.

Ksiądz Walenty Mróz urodził się w 1889 roku, w Woli Rzędzińskiej. Ukończył I Gimnazjum, a następnie Wyższe Seminarium Duchowne w Tarnowie. Po studiach został skierowany do parafii w Ryglicach, ale w czasie wojny, od września 1914 r. do sierpnia 1916 r. przebywał w Rosji.

Po powrocie z zesłania był wikariuszem w parafii w Krościenku, a w czasie wojny polsko – bolszewickiej został zmobilizowany i przydzielony od 1 sierpnia 1920 r. do 201 pułku kawalerii. Był to naprędce organizowany, wobec ogromnych niedostatków na froncie, pułk zapasowy, który po zakończeniu działań wojennych został przemianowany na 3 Pułk Szwoleżerów im. Jana Hipolita Kozietulskiego.

Ksiądz Mróz przeszedł szlak bojowy pułku od walk opóźniających bolszewickie natarcie nad Bugiem, aż do zagon na Korosteń pod Kijowem, gdzie pułk stoczył walkę z pociągiem pancernym 'Subotkin”, a trzeci szwadron pułku rozbił bolszewicki pułk piechoty.

Kapelan ze swym pułkiem brał także udział w Bitwie Warszawskiej. Od 14 do 17 sierpnia pułk walczył w rejonie Warszawy, brał udział w krwawych bojach pod Nieporętem, Ćwiklinem i Baboszewem. Szczególnie pod dwiema ostatnimi miejscowościami szwoleżerowie stoczyli bardzo ciężkie walki. Walcząc pieszo, gdy wyczerpali ostatnie naboje, ruszyli na nieprzyjaciela na bagnety.

Po zakończeniu wojny ksiądz został zdemobilizowany, ale wpisany do ewidencji kapelanów rezerwy. Od lipca 1921 r. rozpoczął posługę wikariusza w parafii w Lisiej Górze. Następnie w Łukowej i Przydonicy, a w czasie okupacji był proboszczem w Porębie Radlnej. W pamięci parafian proboszcz zapisał się jako ten, który nie lękał się Niemców.

Ukrywał Żydów, przechowywał odbiornik radiowy, w tajemnicy przed okupantem wywiózł do lasu i schował organy, uchronił przed grabieżą dzwony, które Niemcy masowo rekwirowali. A gdy na plebanię przyjechało gestapo, okazało się, że ksiądz biegle mówi po niemiecku i ma listy od niemieckich rodzin, z którymi od wielu lat korespondował. Byli to ci Niemcy, których poznał w czasie zesłania. Gestapo nie aresztowało księdza.

Po wojnie ksiądz Mróz był administratorem parafii w Bielczy, a potem proboszczem w Tymowej. W 1958 roku, gdy po zakończeniu tzw. 'Polskiego Października” komunistyczna władza zaczęła znów usuwać z przestrzeni publicznej wizerunki krzyża, wielu kapłanów, obawiając się represji, zachowało obojętność. Natomiast ksiądz Mróz z całą stanowczością bronił krzyży, co skrupulatnie odnotowano w esbeckich raportach. Z probostwa w Tymowej ks. Mróz zrezygnował w 1964 roku i został przeniesiony do Domu Księży Emerytów, gdzie zmarł 4 lata później. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w Woli Rzędzińskiej.

 

historyk Adam Ryba

link:

Ostatnia droga ks. prof. Michała Drożdża. Żegnała go rodzina, kapłani, ludzie świata nauki, mediów i mieszkańcy Sądecczyzny

 

Exit mobile version