Mieszkańcy Ciężkowic są zbulwersowani wysokimi cenami, jakie płacą za wodę. Grupa radnych uruchomiła nawet zbiórkę podpisów pod petycją do władz gminy, w sprawie wyjścia samorządu ze spółki Dorzecze Białej, która wodę dostarcza. Jaki będzie finał tej sprawy?
Cena za wodę spędza sen z powiek mieszkańcom Ciężkowic. Podają przykłady.
– Jestem bardzo zbulwersowana, tymi wydatkami na wodę. Mam takie wielkie rachunki, że nie wiem, co będzie dalej. Aż strach patrzeć na rachunek, nie słyszałam, żeby gdzieś w okolicy były podobnie wysokie ceny. Woda jest bardzo droga, bo za jeden kubik jest prawie 30 zł i co chwilę jest drożej. Wcześniej miałem nadpłacone, a ostatnio jeden kubik z abonamentem 43 zł, świat nie widział. Rachunki są jeden z najwyższych w województwie.
Gmina Ciężkowice wraz z gminami Tuchów, Ryglice i Rzepiennik Strzyżewski jest zrzeszona w spółce Dorzecze Białej, która dostarcza wodę. Problem w tym, że ta ostatnia gmina jest ze spółką w konflikcie i grozi wystąpieniem z niej. Władze Rzepiennika Strzyżewskiego zaczęły pobierać w 2021 roku od Dorzecza Białej podatek od nieruchomości, a inne gminy zwolniły spółkę od tego. Do tego dochodzi niezgoda na wysoką taryfę za wodę i ścieki. Sprawa jest w sądzie.
Na ten temat wypowiedział się Wojciech Skruch, prezes spółki Dorzecze Białej.
– Nie jest to tak proste przełożenie tych obciążeń, które gmina Rzepiennik Strzyżewski przeniosła na spółkę, chociażby z podatkiem od nieruchomości, chociaż są również inne, o których też wiemy. Przede wszystkim chcąc uniknąć ryzyka ponoszenia wyższych kosztów przez gminę Ciężkowice, wystąpiliśmy do Wód Polskich o ustalenie osobnej taryfy dla gminy Rzepiennik Strzyżewski. To jest teraz w trakcie procedowania.
Grupa ciężkowickich radnych zbiera też podpisy pod petycją do władz gminy, aby przemyśleć kwestię opuszczenia spółki Dorzecze Białej. Jak do tego pomysłu odniósł się Wojciech Skruch?
– Samorząd jest kompetentny, co do kształtowania formy i organizacji, w jaki sposób chce świadczyć usługi, które są jego własnym zadaniem. Jeżeli władze gminy uznają, że wyczerpała się ta formuła, w której obecnie funkcjonują, to mają pełne kompetencje i możliwość organizowania sobie systemu gospodarki wodno-ściekowej na własną rękę, w sposób, który będzie dla nich optymalny. Nikt na pewno nie będzie stawał naprzeciw takim oczekiwaniom i ambicjom.
Jak przekonuje burmistrz Ciężkowic, Jowita Jurkiewicz-Drąg, samorząd ma teraz wobec spółki Dorzecze Białej zobowiązania, które nie pozwalają wyjść z niej nawet po 2027 roku. Według radnych do tego właśnie roku można by uruchomić swoje ujęcie wody.
– Spółka zaciągnęła pożyczkę w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska, żebyśmy mogli wybudować sieć wodno-kanalizacyjną w Zborowicach i w Jastrzębi i my, jako gmina, musimy ją spłacić. Termin tej naszej ostatniej raty to jest 2031 rok, także jest jeszcze długi okres czasu naszego finansowego zobowiązania.
Burmistrz Ciężkowic dodaje, że sprawa jest dla niej ważna, ale będzie próbowała rozwiązać ją w inny sposób. Szczegółów nie zdradza.
– Problem oczywiście dostrzegam, bo sama płacę za wodę i ścieki. Chodzi jednak o to, że obecnie nic nie możemy zrobić. Jednak jako gmina będziemy chcieli zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby te ceny były obniżone. Wiadomo, jaka jest sytuacja z Rzepiennikiem Strzyżewskim, więc my też, jako jeden z członków spółki, tak jak reszta, będziemy starali się podejmować takie kroki, żeby było taniej, a nie drożej.
Pilną potrzebę reakcji w tej sprawie widzi też sołtys Ciężkowic, Robert Figas.
– Na pewno jest potrzeba rozmowy i dyskusji ze spółką Dorzecze Białej, w celu obniżenia cen mediów poprzez doprowadzenie do końca konfliktu, który powstał pomiędzy spółką, a gminą Rzepiennik Strzyżewski. Ta gmina generuje największe koszty w spółce, a dzisiaj płaci najniższą stawkę, bo około 16 zł, przy naszej stawce ponad 27 zł, więc jest to znacząca różnica.
Robert Figas wraca też do koncepcji nowego ujęcia wody.
– Wybudowanie ujęcia wody znacznie obniży koszt eksploatacji i obniży koszy wody, bo nie będziemy musieli jej tłoczyć do Ciężkowic z Lubaszowej. Moim zdaniem nowe ujęcie wody powinno być już dawno w Ciężkowicach wybudowane i woda sama spływałaby do Tuchowa, a nie tak jak teraz, odwracamy Wisłę kijem i pchamy wodę pod górę. To jest wbrew fizyce. Niestety tak się dzieje i to jest trochę dziwne.
Plany na przyszłość się pojawiają, ale mieszkańcy czekają też na doraźne działania samorządu, które obniżą koszty wody. Czas pokaże, jakie decyzje podejmą włodarze gminy Ciężkowice.