Bardzo często zdarza się, że rodzina boi się towarzyszyć choremu w czasie jego umierania i na ostatnie godziny życia przywozi go do szpitala zamiast przy nim być – mówi kapelan szpitala św. Łukasza w Tarnowie.
Z okazji wspomnienia św. Łukasza, patrona lekarzy, ks. Grzegorz Krakowski podzielił się z nami refleksjami na temat towarzyszenia choremu w ostatnich chwilach życia. Kapłan, który jest także pielęgniarzem podkreślił, jak ważne jest, aby być blisko osoby umierającej, oferując nie tylko opiekę fizyczną, ale przede wszystkim wsparcie duchowe i emocjonalne.
W rozmowie z RDN Małopolska, ks. Grzegorz Krakowski zauważa, że śmierć jest ciągle tematem nieoswojonym.
– Bardzo często są takie sytuacje kiedy chory terminalnie zostaje przywieziony przez karetkę pogotowia do szpitala, właściwie tylko po to, żeby tutaj umrzeć. Wydaje się, że dzisiaj rodzina z różnych powodów, może z lęku, z jakiejś obawy, boi się towarzyszyć choremu w czasie jego umierania. Marzeniem każdego chorego, bardziej świadomego lub mniej świadomego jest to, żeby jednak odejść w swoim domu, w sowim łóżku, wśród swoich. Wydaje się, że tutaj śmierć jest jeszcze tematem nieoswojonym przez rodzinę, przez bliskich.
Ks. Grzegorz Krakowski zauważa również, że dziś coraz rzadziej bliscy gromadzą się na modlitwie za zmarłego.
Kapelan szpitala podkreśla, że towarzyszenie choremu przy śmierci to akt największej empatii i miłości. Ważne jest, aby dać choremu poczucie, że nie jest sam – poprzez obecność, ciepłe słowo, a czasem po prostu cichą obecność.
-Trzeba być przy nim, trzeba potrzymać za rękę, trzeba zapewniać o swojej obecności i modlić się za niego. To nie są wielkie rzeczy, bo wszelkie słowa w majestacie śmierci nie mają specjalnej wartości. Liczy się obecność, liczy się nasza modlitwa.
Ks. Grzegorz Krakowski podkreślił także, że w takich chwilach kluczowe jest wsłuchanie się w potrzeby chorego, poszanowanie jego pragnienia spokoju. Naszym zadaniem jest towarzyszyć w godnym przejściu z tego świata, dając poczucie pokoju i nadziei, a często zdarza się, że bliscy chorego nie chcą zgodzić się na jego odejście.
– Oczywiście jest to takie bardzo ludzkie i takie nam też bliskie, bo chcielibyśmy zatrzymać jak najdłużej tego chorego przy nas, ale przychodzi taki moment kiedy to dopingowanie tego chorego do życia już bardziej mu szkodzi niż pomaga. I przychodzi taki moment kiedy, nie bez bólu serca, ale trzeba po prostu temu choremu odejść w spokoju.
Kapelan zaznaczył, że zarówno dla personelu medycznego, jak i bliskich, moment towarzyszenia przy śmierci jest wyzwaniem, ale też szczególną okazją do okazania miłości i współczucia, co św. Łukasz, jako lekarz i ewangelista, stawiał w centrum swojej misji.
Z księdzem Grzegorzem Krakowskim rozmawiała Milena Boroń-Kobyłecka: