Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zamierza zlikwidować część znaków na polskich drogach. Do końca bieżącego roku potrwa weryfikacja problematycznego dla kierowców oznakowania dróg krajowych, a już teraz do likwidacji przeznaczono około 9 tys. znaków.
Tarnowscy taksówkarze przyznają, że znaków przy drogach jest za dużo i bardzo często nie spełniają swojej roli.
– Niektóre są zbyteczne, jeden przy drugim praktycznie, często się powtarzają. – Znaków jest zdecydowanie za dużo, w innych krajach nie ma tyle znaków. – Nic one nie dają, prędkość zależy od człowieka, dopiero w Warszawie był wypadek, czy to mądre było?
GDDKiA tłumaczy, że z dróg mają zniknąć te znaki, które powielają przepisy ogólne. Przykładowo, jeżeli drogę oznakowano podwójną linią ciągłą, to nie ma potrzeby stawiania dodatkowego znaku pionowego zakazującego wyprzedzania.
Zawodowi kierowcy radzą jednak, by na znaki zawsze zwracać uwagę. Zwracają uwagę, że organizacja ruchu nie jest stała, a znaki informują zmotoryzowanych jak jechać prawidłowo.
– Ja patrzę na znaki, bo czasami się zmieniają – tu był jeden kierunek, to zmienili i z drugiej strony jest wjazd, tak że ja uważam na znaki, bo można zrobić błąd który będzie nas wiele kosztował. Nie zawsze ludzie patrzą, że np. jest teren zabudowany, a znak pokazuje że trzeba zwolnić.
Liczbę wszystkich znaków w całym kraju szacuje się na około półtora miliona. Kierowcy, którzy chcieliby zgłosić wadliwe lub zbędne oznakowanie dróg, mogą to zrobić np. poprzez Krajową Mapę Zagrożeń Bezpieczeństwa lub kontaktując się z samorządem, będącym zarządcą drogi.