Rodzice protestują, ale dzieci ze Stadeł i tak rozpoczęły nowy rok szkolny w szkołach w Podegrodziu i w Gostwicy. Czy maksymalnie za dwa lata wrócą do swojej miejscowości, aby uczyć się już w nowej szkole? Rodzice obawiają się, że placówka w Stadłach zostanie zlikwidowana.
Chociaż zakończyli całodobowe dyżury przy starym budynku szkoły, to zapowiadają dalsze protesty i nie wierzą w dobre intencje gminy.
Dzieci miały w poniedziałek (02.09) dwa rozpoczęcia roku szkolnego, bo zanim pojechały do zastępczych placówek, to wraz z rodzicami spotkały się pod swoją szkołą w Stadłach, aby odśpiewać między innymi „Mazurka Dąbrowskiego”. Tuż za ich plecami powstaje nowoczesny budynek, ale rodzice nadal nie wierzą, że będzie tu szkoła.
Nie rozumieją, że dzieci mogły uczyć się w starej szkole podczas najcięższych prac, a ten rok szkolny muszą zacząć gdzie indziej. Traktują to jako powolne wygaszanie szkoły w ich miejscowości i mają żal do wójt Małgorzaty Gromali za brak rzetelnych informacji w sprawie przyszłości szkoły.
– Chce zmusić rodziców, żebyśmy się rozproszyli po różnych, innych szkołach, gdzie będzie pasował dojazd i godziny, natomiast według nas sprawa ma drugie dno. Pani wójt ewidentnie chce ten budynek przejąć na coś innego, traktują właśnie tak nasze dzieci i rodziców
– mówi przewodnicząca Rady Rodziców ze Szkoły Podstawowej w Stadłach, Małgorzata Biel.
Jak dodaje, cały czas jest obawa, że dzieci na naukę do Stadeł nie wrócą, bo wójt Gromala miała też wspominać o możliwości zorganizowania w powstającym budynku również Centrum Pomocy Psychologicznej.
Według rodziców takie przedstawianie sprawy już oznacza, że w przyszłości samorząd może stopniowo wycofywać się z obietnicy danej rodzicom, tym bardziej, że podobno nic nie zostało przedstawione im formalnie i zatwierdzone.
– My nie odpuścimy. Będziemy co jakiś czas kontrolować, jak idą postępy w budowie i media też będziemy informować. Szkoda, że strony Urzędu Gminy Podegrodzie nie było propozycji na przykład spisania umowy z notariuszem, żebyśmy koło tej budowy spokojnie przechodzili.
– dodaje jeden z rodziców, którzy zakończyli dyżury przy szkole, ale nie zamierzają odpuść całego protestu.
Brak konkretów ze strony gminy to jedno. Rodzice mają też żal o traktowanie ich jak zagrożenie publiczne. Mówią chociażby o wywózce ze szkoły mebli do innych placówek, które miało się odbywać w sporej asyście policji, czy o sposobie dojazdu dzieci do szkół, która ma się odbywać autobusami kursowymi MPK, a nie zapewnionymi przez gminę busami.
Dodają, że wszelkie informacje w tych sprawach powinny być już dawno przekazane, a nie na ostatnią chwilę. Tak było na rozpoczęciu roku w nowych szkołach, o czym mówiła jedna ze zdenerwowanych matek, której syn dotychczas sam chodził do położonej blisko domu szkoły w Stadłach.
– Dziecko ma na przykład na 10:45 lub na 9:45. Ani rano nie zostawię go samego w domu, ani on sam do Podegrodzia na nogach, na rowerze, czy autobusem MPK też nie może jechać. Czy ja mam teraz z mężem zastanowić się, które z nas mniej zarabia i zrezygnuje z pracy? Co ja mam w tym momencie zrobić?
Na szczęście sytuacją się wyjaśniła, ale czy nie za późno? Wójt Małgorzata Gromala poinformowała radio RDN Nowy Sącz, że dzieci będą dowożone autobusami MPK przy asyście specjalnego opiekuna, a samorząd zapewni im też bilety miesięczne. Natomiast bus, który jest własnością gminy musi wozić osoby niepełnosprawne aż do gminy Ochotnica Dolna.
Wójt Małgorzata Gromala podtrzymuje swoje słowo, że nowy budynek w Stadłach będzie szkołą, bo nie może być inaczej.
– Na ten cel pozyskujemy pieniądze z zewnątrz, a jak wszyscy wiedzą, trwałość projektu jest co najmniej 5 lat. Nie ma więc innej możliwość, tylko szkoła musi być szkołą. Wykonawca zabezpieczył teren budowy, a my wynieśliśmy większość mebli, niezbędnych do funkcjonowania tych klas i ten sprzęt trafił do klas w innych szkołach.
Prace nad nową szkołą mają też polegać na budowie połączenia ze starym budynkiem, ale rodzice twierdzą, że skoro dzieci uczyły się tu podczas największych prac to dlaczego teraz nie mogłoby być podobnie, z zachowaniem wszelkich procedur bezpieczeństwa?
Opiekunowie mają też żal, że całe zamieszanie może źle wpłynąć na psychikę ich pociech, bo sprawa dotyczy też dzieci w wieku przedszkolnym, które, według obaw rodziców, mogą nie mieć zapewnionych komfortowych warunków w innych miejscowościach. Stąd protest przybierze teraz inne formy. Jakie? Tego jeszcze nie wiadomo.
– Rodzice mają prawo protestować – dodaje Małgorzata Gromala.
– Rodzice mają prawo sobie protestować, natomiast dzieci mają obowiązek realizować naukę w szkole, dlatego będziemy sprawdzać, co dzieje się z dziećmi. Przecież też nie jest tak, że wszyscy rodzice musieli skierować dzieci tam, gdzie im wskazaliśmy. Mogą je też dać do innych szkół, więc damy 2 tygodnie czasu, po którym sprawdzimy, gdzie kontynuują naukę dzieci ze Stadeł.
Pewne jest, że dzieci ze Stadeł chciałyby w przyszłości kontynuować naukę w swojej rodzinnej miejscowości. Chociaż w tej sprawie jest sporo wzajemnych pretensji, to gmina zapewnia, że likwidacji szkoły nie będzie.
My na pewno będziemy się dalej przyglądać tej sprawie.