85 lat temu, 28 sierpnia 1939 roku o godzinie 23:18 na tarnowskim dworcu kolejowym doszło do zamachu bombowego, w wyniku którego zginęło 20 osób, a 35 zostało rannych. Niektórzy z nich w wyniku obrażeń zmarli w szpitalu. Wielu historyków uważa, że to wydarzenie było początkiem II wojny światowej.
Mieszkańcy Tarnowa w rozmowie z reporterką RDN Małopolska, podkreślają, że pamiętają o tych wydarzeniach, bo to część historii ważnej dla Polski.
– Nasz tarnowski dworzec jest świadkiem tego co się działo 85 lat temu. – Pamiętam jak się paliło. Z mamą byliśmy tam jak się to zawaliło. To wybuchło na bagażowym, kopuła się zawaliła. Piękny dworzec był świadkiem tego. Ja to pamiętam. To było w 1939 roku. – Podłożyli ładunek wybuchowy. Podłożył go o polskim nazwisku człowiek, ale on był przez Niemców wysłany. To było trzy dni przed wybuchem wojny. – Ja nie pamiętam, ale moja teściowa mi mówiła, że połowa tego dworca była zniszczona. Z zamachem się to wiąże. Tory też wyleciały i kawałek szyny utknął w naszym domu i do dzisiaj on siedzi w murze. – Ten budynek co ma czarny dach to tam była taka przestrzeń bagażowa i tam został tam ładunek podłożony. Został zdetonowany. Ojciec mój był dowódcą AK, kapitanem.
Jak mówi przewodnik po Tarnowie Andrzej Mleczko, celem ataku byli polscy żołnierze.
– 28 sierpnia 1939 roku niemiecki dywersant z rodziny polsko-niemieckiej wcześniej osierocony Antoni Guzy dokonał zamachu bombowego na dworcu w Tarnowie. Bomba eksplodowała o godzinie 23. Właściwie celem było zaatakowanie wojsk polskich, które jechały na miejsce późniejszej bitwy pod Pszczyną. Przez to właśnie, że wyjechali wcześniej ta eksplozja zniszczyła część dworca i zabiła 20 osób, przede wszystkim cywilów. Tak, że rzeczywiście można powiedzieć, że wojna zaczęła się w Tarnowie.
Sprawca zamachu Antoni Guzy został zatrzymany krótko po eksplozji na dworcu. Prawdopodobnie został rozstrzelany 4 września 1939 roku.