Policyjne ustalenia wskazują na to, że wczorajszy (23.07) pożar w Młynie Szancera przy ul. Kołłątaja w Tarnowie powstał w wyniku podpalenia. Przypomnijmy, trzeci raz w tym roku Straż Pożarna musiała interweniować przy ogniu w tym miejscu, tym razem pojawił się on na pozostałościach po dachu budynku.
Akcja strażaków trwała kilka godzin, aż do późnej nocy, a następnego dnia rano znów udali się oni w to miejsce, bo z pogorzeliska wydobywał się dym. Cała akcja prowadzona była z zewnątrz, ponieważ ruiny młyna grożą zawaleniem.
Dopiero w godzinach przedpołudniowych policjanci wraz z biegłym z zakresu pożarnictwa i dokonali wstępnych oględzin.
Jak mówi z rozmowie z RDN Małopolska oficer prasowy tarnowskiej policji asp. sztab. Paweł Klimek, wszystko wskazuje na to, że doszło do podpalenia.
– Wstępne oględziny, które zostały wykonane przez policjantów i biegłego z zakresu pożarnictwa wskazują na to, że ten młyn sam z siebie się nie zapalił. Nie było możliwości samozapłonu i najprawdopodobniej stało się to w wyniku działań osób trzecich. Czy to był czysty przypadek czy celowe działanie będziemy mogli dopiero powiedzieć podczas postępowania, które będą prowadzić policjanci z Komisariatu Tarnów-Centrum. Teraz całość materiałów została zgromadzona przez mundurowych i to będzie teraz poddawane analizie, a dopiero po tym będziemy podejmować dalsze decyzje w tej sprawie.
Nadal nie ma także pewności czy ktoś nie ucierpiał w wyniku pożaru, ponieważ nadzór budowlany nie zgodził się na wejście do Młyna Szancera, który może się zawalić. Dodajmy, że w trakcie pożaru na ziemię zawaliły się pozostałości po dachu.
Posłuchaj co mówi Paweł Klimek