Zajmowanie kilku miejsc postojowych, parkowanie na wjazdach do bram, chodnikach, trawnikach, ścieżkach rowerowych czy miejscach przeznaczonych dla niepełnosprawnych – to tylko niektóre grzechy tarnowskich kierowców. Straż miejska niemal codziennie ma do czynienia z tzw. 'mistrzami parkowania’.
Komendant Straży Miejskiej w Tarnowie Krzysztof Tomasik mówi, że to prawdziwa zmora mieszkańców miasta.
Tacy kierowcy zatrzymują się gdzie popadnie, bez zwracania uwagi na ogólnie przyjęte zasady, a przyłapani przez strażników miejskich tłumaczą, że stanęli 'tylko na chwilę’.
– Ja zawsze nazywałem to po imieniu, po prostu bezczelne, aroganckie zostawienie samochodu – gdziekolwiek, jakkolwiek, byle dostać się do tego miejsca, które jest miejscem docelowym. I nie ma tutaj absolutnie mocnej argumentacji, że np. to parkowanie było powodowane ratowaniem życia, zdrowia ludzkiego, tylko po prostu zwykłe zostawienie samochodu: po bułki, po chleb, po sukienkę, po ciastka. itd.
Tylko od początku roku Straż Miejska w Tarnowie odnotowała blisko 5 tysięcy interwencji, najwięcej dotyczyło właśnie złego parkowania.
Krzysztof Tomasik podkreśla, że strażnicy miejscy dyscyplinują kierowców, bo proszą o to sami mieszkańcy.
– Jesteśmy wzywani przez mieszkańców, którym się ta sytuacja nie podoba, przyjeżdżamy i oczywiście postępowania ruszają z miejsca. Często kierowcy komentują to w ten sposób 'Już nie mają co robić tylko tutaj przyjechali’, a owszem mają co robić tylko robią dokładnie to o co proszą nas mieszkańcy.
Niefrasobliwi kierowcy muszą się liczyć z mandatami. Od początku czerwca do 9 lipca strażnicy wystawili ich prawie 300.
Najwyższa kwota mandatu w tym czasie to 300 złotych, ale wcześniej bywały bardziej dotkliwe kary sięgające 800 i 1000 złotych.
Czasami sprawa kończy się pouczeniem. W ostatnim miesiącu było ponad 100 takich sytuacji. W 40 przypadkach funkcjonariusze skierowali wnioski o ukaranie.