Przymrozki spowodowały szkody? Pytaliśmy sadowników z Sądecczyzny

5E66B4A9 DFE0 438D B633 8108EE4690F9 Easy Resize.com

Po chłodnych dniach sadownicy z Sądecczyzny z nadzieją wypatrują ocieplenia. Okazuje się, że pomimo prognoz, przymrozki w regionie nie były aż tak duże i długotrwałe, chociaż mogą pojawić się jeszcze najbliższej nocy.

W prognozach szykują się cieplejsze dni, więc sadownicy mogą odetchnąć. Ci z Sądecczyzny z niepokojem obserwowali pogodę w ostatnich dniach. Przymrozki były, ale jak się okazało nie tak duże, jak się spodziewali.

– Szkody, z tego, co słyszymy i wiemy, to były raczej bardziej w południowo-wschodniej Polsce, jak Sandomierz, Opole Lubelskie, czy ogólnie województwo lubelskie. Tam były przymrozki w granicach -7, -8 stopni Celsjusza. W naszym regionie też dzisiaj (26.04) był niewielki przymrozek. Na zboczach jest o tyle lepiej, że zimne powietrze spływa w dół, więc nawet jak jest przymrozek, to on się długo nie trzyma

– komentuje działający od lat w branży sadowniczej Jan Golonka, podkreślając właśnie sądecką charakterystyką sadów, które inaczej, niż w innych regionach kraju, nie są położone na płaskim terenie. U nas górzystość terenu jest często plusem podczas przymrozków.

Jak twierdzi Jan Golonka, choć można trochę odetchnąć, to jest za wcześnie, by określić czy i ile owoców się pojawi. Będzie to można powiedzieć dopiero w ciągu kilku tygodni, po opadzie kwiatów i zawiązków. Wtedy będzie można określić, co będzie na przykład z owoców jabłoni.

– Teraz jakichś większych strat nie widać. Dopiero okaże się gdzieś za tydzień, jak drzewa przekwitną i zobaczymy, co będzie. Być może, że teraz tych uszkodzeń nie będzie, a pojawią się przy opadzie czerwcowym, czyli połowa czerwca, a może wcześniej, bo w tym roku, jakieś 2-3 tygodnie wcześniej będzie wszystko wiadomo.

Chodzi o tak zwany „opad świętojański”, czyli pojawiający się w przyrodzie w okolicach wspomnienia św. Jana, czyli 24 czerwca. Ten jednak, z powodu przyspieszonej wiosny może przyjść wcześniej. Pytanie, czy przymrozki, które były za nami to też efekty przyspieszonych „zimnych ogrodników”, zjawiska występującego zazwyczaj w połowie maja? To też, jak twierdzi Jan Golonka, dopiero się okaże, bo maj to miesiąc, kiedy teoretycznie przymrozki jeszcze występują.

Wójt Łącka, czyli stolicy sądeckiego sadownictwa, stara się wspierać branżę ze swojego samorządu. Jak mówi Jan Dziedzina, to coroczne wpatrywanie się pogodę jest nieodzownym elementem trudów życia każdego sadownika. Niewątpliwie jednak producenci mieliby łatwiej, gdyby poza tym nie musieli martwić się później zawirowaniami na rynku, czyli cenami, zbytem i potrzebą wzrostu konsumpcji rodzimych owoców, czyli całą ekonomią, związaną z przetwórstwem.

– Naprawdę bardzo ubolewam, gdy sadownicy mają trudną sytuację. Zdarza się dobry rok i jeżeli chodzi o owoce i ceny, to ten ostatni sezon był całkiem przyzwoity, ale niestety to jest cały czas huśtawka. Sadownicy martwią się pogodą, potencjalnymi przymrozkami, ale przede wszystkim martwią się tym, że wciąż nie ma rozwiązań, które by powodowały, że ich praca będzie przewidywalna i stabilna.

Tymczasem przed nami maj, więc czas świętowania sadowników z sądeckich miejscowości. Jeszcze nie wiedzą oni, jaki będzie sezon, więc warto życzyć, aby przynajmniej przymrozki nie spędzały im już snu z powiek.

Exit mobile version