Przyszłość tarnowskiego seniorskiego szczypiorniaka stoi pod coraz większym znakiem zapytania. Klubowi Grupa Azoty Unii Tarnów brakuje środków na przyszłe rozgrywki i jest bardzo możliwe, że nie wystąpi w rozgrywkach Orlen Superligi w następnym sezonie. Ponadto bieżąca sytuacja finansowa klubu również nie napawa optymizmem.
W ostatnim czasie, w związku z dużymi problemami finansowymi Grupy Azoty i wyłączeniem spółki się ze sponsoringu, tarnowski sport przechodzi poważny kryzys. Pisaliśmy już o kłopotach żużlowców czy siatkarek, a teraz widmo nieprzystąpienia do rozgrywek wisi nad piłkarzami ręcznymi.
Z tego powodu przedstawiciele klubu zorganizowali spotkanie z władzami miasta, mające na celu przedstawienie obecnej sytuacji ‘Jaskółek’. Jak mówi prokurent Grupa Azoty Unii Tarnów Krzysztof Mogielnicki, klub ma czas do końca kwietnia na zabezpieczenie budżetu w kwocie minimum 2,5 miliona złotych, w przeciwnym razie nie uzyska licencji.
– Grupa Azoty historycznie bardzo wspomagała ten sport. Teraz przyszły trudne czasy i wydaje mi się, że tam ‘na górze’, muszą wspólnie znaleźć rozwiązanie, żeby ten tarnowski sport uratować. My jesteśmy w takiej sytuacji, że mamy swoje konkretne regulaminy licencyjne i musimy wiedzieć, czy możemy grać w następnym sezonie i jakie mamy deklaracje. To potrzebujemy ze względów czysto ludzkich. Trudno nam dzisiaj rozmawiać z zawodnikami, którzy mają swoje rodziny, o ich kontraktowaniu czy sprowadzeniu do Tarnowa. Ja mam w sobie dużą moralność i bez żadnej wiążącej deklaracji nie podejmę się podpisania żadnego kontraktu na przyszły sezon. Na dzisiaj kwota, którą potrzebujemy to 2,5 miliona, ale patrząc na czasy, w jakich żyjemy i wzrosty cen, to tak naprawdę ta kwota nie będzie wystarczająca, by grać na poziomie. Po prostu to by była walka o utrzymanie i walka wszystkich w klubie o to, by jakoś to było…
Jednocześnie Krzysztof Mogielnicki potwierdził, że ze względu na problemy finansowe, piłkarze nie otrzymują na bieżąco wypłat.
Na spotkaniu z władzami miasta obecni byli również sami zawodnicy i sztab szkoleniowy. Kapitan ‘Jaskółek’ Albert Sanek podkreśla, że piłkarze trenują i grają w ciągłym poczuciu niepewności o przyszłość.
– Na pewno dla każdego z nas sytuacja jest bardzo trudna z tego względu, że tak naprawdę za kilka tygodni sezon się skończy, a tu dalej nie wiadomo, co będzie z naszym klubem. Nie ma co ukrywać, że generalnie w środowisku piłki ręcznej kontrakty na następny sezon podpisuje się na przełomie roku i w styczniu czy lutym mniej więcej każdy zawodnik wie na czym stoi. Tutaj sytuacja jest awaryjna. Mamy końcówkę marca i nic nie wiadomo, czy klub wystartuje, dlatego jest wśród nas duża niepewność i każdemu w głowie zaczyna pojawiać się wizja upadku klubu. Każdy z nas ma rodziny i własne zobowiązania finansowe. Część zawodników jest na działalnościach, które trzeba opłacić. Trzeba też opłacić mieszkania i mieć na życie swoje, rodziny, dzieci…
Celem spotkania było zaapelowanie do miasta o zwiększenie wsparcia finansowego, które zdaniem przedstawicieli klubu, z jednej strony pozwoliłoby wystartować w przyszłym sezonie, a z drugiej stanowiłoby dobry przykład dla innych podmiotów, które łatwiej byłoby namówić do sponsoringu tarnowskiej piłki ręcznej.
– Jeżeli dzisiaj miasto, główny partner, nie pokaże, że chce inwestować w klub, to mali przedsiębiorcy będą się bali sponsoringu. Obecnie nie ma klubu w naszych rozgrywkach superligi, czy też w siatkówce, w którym miasto nie jest głównym partnerem, albo nie ma spółki skarbu państwa. Jeżeli już są takie kluby, to są one prywatne. To są prywatni przedsiębiorcy, którzy np. kochają piłkę ręczną i wykładają swoje pieniądze. My takiej sytuacji w Tarnowie nie mamy. Nie ma takiego ‘zapaleńca’. Jeżeli jednak jest to super, ogłaszamy, by się do nas zgłosił, kupił klub i dalej rozwijamy go razem
– dodaje Krzysztof Mogielnicki.
Prezydent Roman Ciepiela przyznaje, że miasto będzie się starało pomóc klubowi wyjść z trudnej sytuacji. Jednocześnie jednak informuje, iż Tarnowa nie stać na zapewnienie szczypiornistom pełnego budżetu.
– Miasto podtrzymuje swoje deklaracje jeszcze z jesieni ubiegłego roku, kiedy zagwarantowaliśmy wsparcie w wysokości 500 tysięcy złotych. Do tej pory klub otrzymał 200 tysięcy, pozostałą kwotę otrzyma w następnych transzach. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że ta luka finansowa klubu jest o wiele większa i poszukiwana jest firma czy instytucja, która zastąpi Grupę Azoty, co nie jest rzeczą prostą. Wprost w budżecie miasta nie znajdujemy takich kwot, które moglibyśmy na jedną dyscyplinę przeznaczyć. Spodziewam się, że rząd, zmieniając politykę wobec samorządów, zwiększy dochody miast i wówczas pojawią się nowe możliwości, ale to będzie rok przyszły, 2025. Natomiast rozwiązania są potrzebne na tu i teraz. Jestem umówiony na spotkanie z prokurentem klubu, który bardzo zabiega o to, by podpisać już gwarancje finansowe dla klubu na przyszły sezon. Zastanowimy się też, czy jeżeli nie bieżące, to może jakieś inne formy wsparcia będą możliwe, natomiast bez zaangażowania podmiotów gospodarczych wydaje się to być bardzo trudne. Budżety miast nie wytrzymują takiej presji na wydatki, a przecież sport jest tylko jedną z form naszego życia społecznego.
Sytuacja finansowa klubu przekłada się na wyniki szczypiornistów, którzy w tym roku kalendarzowym jeszcze nie wygrali ligowego meczu. ‘Jaskółki’ do przerwy zimowej podchodziły z 24 punktami na swoim koncie, które dawało im miejsce w środku stawki. Teraz, pod koniec marca, tarnowianie wciąż mają tyle samo punktów, przez co spadli na 11. lokatę w Orlen Superlidze.
Następny mecz podopieczni trenera Marcina Janasa rozegrają na wyjeździe z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. To spotkanie już w najbliższą sobotę (30.03) o godzinie 18.00.