Chodzą po wsi i proszą o datki albo robią psikusy. To przebierańcy w uplecionych ze słomy strojach. W zależności od regionu są różnie nazywani: śminguśnioki, śminguściorze, słomioki, słomiakarze albo po prostu dziady śmigustne. Tradycja na naprawdę dużą skale kultywowana jest m.in. w Dobrej, koło Limanowej, w noc z Niedzieli Wielkanocnej na Poniedziałek Wielkanocny.
– Dawniej zasięg tego zwyczaju był dużo szerszy, dzisiaj ograniczył się właściwie do Dobrej. Dziady śmigustne to byli przebierańcy, chłopcy w strojach ze słomy, okręcani powrósłami, w szpiczastych czapkach słomianych. Nie mówili tylko turkali, wydawali takie nieartykułowane dźwięki, czasami trąbili na rożkach i od rana czy jeszcze w nocy chodzili po domach, oblewali dziewczęta wodą, a od gospodarzy domagali się datków w postaci jajek czy chleba.
Co roku na rynku Dobrej grupy dziadów śmigustnych biorą udział w konkursie organizowanym przez samorząd. Można wtedy zobaczyć jak zatrzymują samochody czy przechodniów. Niektórych polewają wodą albo posypują ulice słomą. Rozlegają się przy tym turkoty, pohukiwania.
Więcej o zwyczajach ludowych, sądecka etnograf opowiadała na antenie RDN Nowy Sącz i RDN Małopolska codziennie od Wielkiego Czwartku (28.03). W Poniedziałek Wielkanocny (1.04) ostatnie takie 'spotkanie z tradycją’ o godzinie 9.00.