Most Stacha znów dzieli. Samorząd chce pogodzić zwaśnione strony [ZDJĘCIA]

most stacha

Z jednej strony chęć odwiedzin słynnej atrakcji turystycznej, z drugiej prawo własności. Wraca temat Mostu Stacha w Znamirowicach. Budowla, która powstała z buntu jednego człowieka, zamiast łączyć, po latach znów dzieli.

Most Stacha to według przewodników turystycznych, największa budowla kamienna na świecie, wykonana rękami jednego człowieka. Jan Stach sam zbudował most na przełomie lat 60. i 70. po tym, jak sąsiad odmówił mu przejazdu pod dom swoją drogą.

Dostęp turystów do mostu, jak twierdzi radny gminy Łososina Dolna Jacek Turek, od lat jest to utrudniony. Według samorządowca, ostatnio jedna z osób odwiedzających most została wyproszona przez rodzinę właścicielki działki.

Według Jacka Turka teren powinien być wywłaszczony, a sam most wpisany do rejestru zabytków. W tej sprawie radny zwrócił się też z pismem do konserwatora zabytków w Nowym Sączu. Pod koniec 2023 nadeszła odpowiedź.

– Dostałem odpowiedź, że on szanuje prawo własności itd. Moim zdaniem to jest błędne rozumowanie, bo dużo turystów przyjeżdża tu z regionu i z całej Polski. Śmieją się z nas, że my, jako gmina, nie dajemy sobie rady, że jedna z największych naszych atrakcji jest zamknięta dla turystów.

Z prośbą o wyjaśnienie wysłaliśmy zapytanie do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie, gdzie skierował nas jego sądecki odpowiednik. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Z propozycją wywłaszczenia nie zgadza się wójt gminy Łososina Dolna, Andrzej Romanek. Jak mówi, właściciele nie chcą rozmawiać ani z mediami, ani z radnym Turkiem, bo sprawa jest dla nich zbyt emocjonalna. Chodzi chociażby o zachowanie turystów, jak śmiecenie, czy głośne zachowanie.

Wójt jest zwolennikiem wypracowania porozumienia, aby most mógł być odwiedzany, ale bez ingerowania we własność prywatną. Ma też wątpliwości, czy wobec chociażby zabytkowych kościołów w gminie, Most Stacha powinien być zabytkiem, czy pozostać po prostu atrakcją.

Będziemy o tym rozmawiać. Most powinien nas łączyć, a nie dzielić – mówi Andrzej Romanek.

– Chciałbym, żebyśmy usiedli wspólnie, wszystkie strony tego sporu, abyśmy wspólnie porozmawiali na temat i znaleźli dobre rozwiązanie. Trzeba wyciągnąć dłoń i z panią, która jest właścicielką terenu porozmawiać, jakie ona widzi rozwiązanie, szanują jej prawa. Mając na uwadze to, jaki jest stan rzeczy, te rozmowy nie będą łatwe.

A co mieszkańcy gminy Łososina Dolna sądzą na temat ewentualnego wywłaszczania terenu, aby udostępnić go do zwiedzania?

– No ale jak to? Dawniej komuna to wywłaszczała i robiła co chciała. Teraz jest własność. Twoja skiba i koniec

– twierdzi jeden z mężczyzn.

– Wydaje mi się, że tego przecież wywłaszczyć nie można. Najlepiej to może byłoby to zagrodzić i pobierać opłaty. Za sprzątnie by się chociaż wróciło

– zastanawiała się mieszkanka Łososiny.

– Przyjedzie, nabrudzi śmieciami, a jak się zwróci uwagę, to się jeszcze oberwie

– dobrego zdania o odwiedzających nie ma starszy pan.

To potwierdza sam wójt Andrzej Romanek. Twierdzi, że takie zgłoszenia ma też od samych właścicieli.

– Skarżą się i zresztą mają trochę racji. Ludzie przyjeżdżają, bo widzą w tym atrakcję turystyczną, ale pozostawiają po sobie nieporządek. Czasami zdarzy się też nieprzyjemne słowo. Właściciele mówią, że czasem czują się poniekąd wręcz osaczeni.

Wójt zapewnia, że samorząd będzie chciał w niedalekiej przyszłości wypracować rozwiązanie, które byłoby zaakceptowane przez wszystkie strony przedłużającego się sporu.

Exit mobile version