Apele policji nie pomogły. Po raz kolejny do bardzo niebezpiecznej sytuacji na przejeździe kolejowo-drogowym. Tym razem w niedzielę (4.01) na ul. Marusarz w Tarnowie, przy granicy z Wolą Rzędzińską. Kierowca samochodu osobowego zignorował czerwone światła zabraniające wjazdu na skrzyżowanie i wjechał pod opadającą rogatkę, niemal wprost pod jadący pociąg.
Jak mówił w audycji Pomagamy i chronimy oficer prasowy tarnowskiej policji asp. szt. Paweł Klimek, niewiele brakło, a doszłoby do tragedii.
– Samochód osobowy, który był kierowany przez 74-latka, znalazł się na torowisku dla pociągów jadących w kierunku do Tarnowa. Na szczęście, pomimo tego że rogatki opadły i pojazd się zaklinował, kierowca się zatrzymał. Udało się też, że pociąg pospieszny, który jechał, udawał się w kierunku Rzeszowa. Natomiast niewiele brakło, przejechał kilka centymetrów od zderzaka tego samochodu. Maszynista jak zwykle musiał włączyć awaryjne hamowanie, co z kolei spowodowało, że inne pociągi, które jechały w kierunku Tarnowa, musiały się zatrzymać, przez co były opóźnienia.
Policjanci, którzy przyjechali na miejsce nie zastali mężczyzny, ponieważ… odjechał. Mundurowym jednak udało się go odnaleźć. Jak się tłumaczył?
– Nie zauważył czerwonego światła, natomiast jak już przejechał to zauważył, że opadły rogatki, więc się zatrzymał. Podstawową zasadą dla każdego, jest dojeżdżając do takich strategicznych miejsc, musimy się zatrzymać i zachować szczególną ostrożność. Trudno nie zobaczyć czerwonego światła migającego na przemian. Dlaczego go nie zauważył i się zachował w ten sposób? Nie wiem. Możemy tutaj dywagować i zwalać na wiek czy motorykę kierowcy, ale w każdym razie musimy pamiętać, że jak się pojawia czerwone światło, to musimy się zatrzymać
– dodaje asp. szt. Paweł Klimek.
74-latkowi odebrano prawo jazdy, a także będzie przeciw niemu stosowane postępowanie w kierunku możliwego stworzenia zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym (art. 174 KK). Za to przewinienie grozi od 6 miesięcy do nawet 8 lat pozbawienia wolności.
To już kolejny groźny incydent w ostatnim czasie. Najpierw 19 stycznia kierowca tarnowskiego autobusu MPK również wjechał na przejazd kolejowy kiedy zbliżał się do niego pociąg i zatrzymał się na torach. Wobec niego także jest prowadzone postępowanie. Kilka dni później w Rzezawie (pow. bocheński) kierujący samochodem dostawczym zignorował wciąż migające czerwone światła i wjechał na przejazd w momencie kiedy rogatki nie zdążyły się jeszcze podnieść po przejechaniu pociągu.
Co czeka kierowcę autobusu, który wjechał na tory pomimo czerwonego światła?