Miasto Nowy Sącz usuwa z Lasku Falkowskiego instalacje enduro, służącego do rowerowej jazdy ekstremalnej, uzasadniając, że zostały one postawione nielegalnie. Lokalni pasjonaci chcą pozostawienia tras i żądają wyjaśnień od urzędników.
Jak twierdzi dyrektor Wydziału Środowiska przy Urzędzie Miasta Nowego Sącza, Grzegorz Tabasz, tę kwestię trzeba uporządkować, bo trasy powstały na miejskim terenie bez odpowiednich zezwoleń.
– Jeśli dojdzie do jakiegokolwiek wypadku i jakiegokolwiek zdarzenia, związanego z funkcjonowanie tej nielegalnej inwestycji, czego nikt z nas nie może wykluczyć, to w tym momencie miasto ponosi pełną odpowiedzialność za skutki takiego wypadku. Nie mówimy tutaj o zwykłej ścieżce rowerowej, a o instalacji do sportów ekstremalnych, gdzie prawdopodobieństwo zranienia się jest bardzo możliwe. Nie ma tam możliwości dojechania w takie miejsce karetką pogotowia. Jest to po prostu miejsce, gdzie taka instalacja nie może funkcjonować.
Z tym zdaniem nie zgadzają się młodzi ludzie korzystający z tras. Jak mówi jeden z trenujących w Lasku Falkowskim, Piotr Uroda, nie godzą się na próbę przeniesienia ich w inne miejsce.
– Osoby, z którymi chcemy się dogadywać, nie są zbyt chętne na zalegalizowanie Lasku Falkowskiego i żeby te instalacje tam zostały, pomimo tego, że jest to najlepsze miejsce w Nowym Sączu, bo jest ogólnodostępne. Naprawdę z wielu miejscowości w wielu miast z Polski ludzie do nas przyjeżdżają, bo takich miejsc brakuje. Uważam, że takie miejsce trzeba nie tylko wspierać, ale też promować, bo uważam, że to jest piękny sposób na spędzanie wolnego czasu.
Młodzi nowosądeczanie twierdzą też, że przed laty istniał plan zagospodarowania wyczynowymi trasami rowerowymi Lasku Falkowskiego. Urząd Miasta zaprzecza i pomimo wyrażenia gotowości do współpracy i pomocy w zorganizowaniu nowych tras, to nie chce, aby istniały one w dotychczasowym miejscu.