Trzecia Droga liczy na podium w wyborach parlamentarnych, ale nie wyobraża sobie koalicji z PiS-em.
Szef PSL-u i lider Trzeciej Drogi Władysław Kosiniak-Kamysz w programie Słowo za Słowo był pytany o to czy możliwa jest współpraca Trzeciej Drogi z Prawem i Sprawiedliwością jeżeli to obecna partia rządząca wygra wybory i będzie potrzebować koalicjanta.
– Nie, ponieważ idziemy odsunąć od władzy tych, którzy rządzą. Oni mieli osiem lat, mogli pokazać na co ich stać. Są rzeczy, które są zrobione przyzwoicie, choćby wsparcie o charakterze socjalnym i to trzeba kontynuować, a są rzeczy które trzeba zmienić: pozycja Polski w Unii, uruchomienie środków z KPO, połączenie Polaków. Tego się nie da z obecną władzą zrobić, która niestety w tym języku, w tej retoryce bardzo ostro atakuje drugą stronę. Trzeba tę Polskę rozdartą na pół precyzyjnie pozszywać nicią chirurgiczną i to może zrobić lekarz właśnie.
Koalicyjny komitet wyborczy Trzeciej Drogi tworzą PSL wraz z Polską 2050 Szymona Hołowni.
Najnowsze sondaże dają Trzeciej Drodze poparcie na poziomie 12,1 procent. To najwyższe wskaźniki od dłuższego czasu.
Z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że gdyby wybory odbywały się w najbliższą niedzielę, Prawo i Sprawiedliwość uzyskałoby 32,3 proc. głosów, a na Koalicję Obywatelską głos oddałoby 26,4 proc.
Do Sejmu dostałaby się także Konfederacja z poparciem na poziomie 9 proc. oraz Lewica, na którą chce zagłosować 8,1 proc. ankietowanych.
Z obliczeń wynika ponadto, że PiS mogłoby liczyć na 186 mandatów, Koalicja Obywatelska – 148, Trzecia Droga – 57, Konfederacja – 37, a Lewica – 31. Jednego posła miałaby mniejszość niemiecka.
Oznacza to, że Prawo i Sprawiedliwość nie miałoby większości.
Wybory do Sejmu i Senatu odbędą się 15 października. W tym samym dniu zaplanowano również referendum z czterema pytaniami dotyczącymi unijnego mechanizmu relokacji uchodźców, muru na polsko-białoruskiej granicy, wieku emerytalnego i sprzedaży majątku należącego do skarbu państwa.