W lasach Beskidu Sądeckiego rykowisko trwa już na dobre. Okres godowy jeleni to ewidentny sygnał, że zaczęła się jesień. Turyści jednak nie mają się czego obiawiać.
Lasy Beskidu Sądeckiego i Niskiego są teraz areną, na której ważą się losy przyszłych pokoleń niektórych zwierząt. Nie można tego nie usłyszeć. Charakterystyczne odgłosy byków szukających partnerek, choć mogą powodować gęsią skórkę wśród wędrujących szlakami turystów, w żadnym razie nie powinny niepokoić.
– Nie ma się czego bać – uspokaja nadleśniczy Stanisław Michalik z Nadleśnictwa Piwniczna.
– Jeleni ryczą, jak się to popularnie nazywa. Z natury są jednak płochliwe, także oprócz tych odgłosów, które można usłyszeć, to na pewno żadne inne elementy nie wchodzą tutaj w grę, typu jakieś niebezpieczne wobec ludzi zachowania.
Byki nie mają czasu zwracać uwagi na ludzi. Skupiają się na sobie, a raczej na swoich przeciwnikach. Na czym polega ich walka i czy oprócz części werbalne, może dojść do siłowego starcia między nimi?
– Może, ale nie dzieje się to często – mówi sądecki przyrodnik Grzegorz Tabasz, dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Nowego Sącza.
– Wygrywa ten, który ma najsilniejszy głos. Jeśli przeciwnik nie ustępuje, to wtedy następuje prezentacja poroża. Gdy ten o mniejszym porożu nie ustąpi, wtedy może dojść do jakiegoś konfliktu, takiego rzeczywiście fizycznego. To się jednak rzadko dzieje, bo byki nie chcą stracić energii na niepotrzebne pojedynki.
Dlaczego? Bo zwycięzca musi mieć siłę, jak każdy król lasu, który planuje potomstwo.
Nie ma się więc czego bać, a jeśli zaplanujemy sobie jeszcze w najbliższych tygodniach jakieś górskie wycieczki, to możemy zostać świadkami rykowiska, tego odwiecznego, leśnego rytuału dzikich zwierząt.