Powalone drzewa, pozalewane piwnice, podtopione wiadukty i woda płynąca strumieniami po ulicach, której kanalizacja nie nadążała zbierać. Tak wyglądał we wtorkowe (29.08) popołudnie Tarnów, przez który przeszła burza z ulewnym deszczem i gradem, wywołując wiele szkód.
Tarnowskie ulice po raz kolejny zamieniły się w małe potoki, co znów pokazało, że kanalizacja na terenie miasta nie nadąża. Prezes Tarnowskich Wodociągów Tadeusz Rzepecki twierdzi, że to wina systemu kanalizacji ogólnospławnej, która funkcjonuje w Tarnowie od ponad 100 lat.
– Szczególnie po intensywnych opadach zdarzają się przypadki, w których kanalizacja nie nadąża, bo nie ukrywamy, że ta w Tarnowie jest przeciążona ściekami. Chcemy żeby ta woda z ulic spłynęła, jeśli jak najszybciej to dużym przekrojem to musi się stać, skoro jego nie ma to zdarzają się podtopienia. Ten problem nie dotyczy tylko Tarnowa, ale każdego większego miasta, które korzysta z kanalizacji ogólnospławnej. Ponad 100 lat temu radni w Tarnowie postanowili, że w mieście będzie właśnie taka kanalizacja.
Kanalizacja ogólnospławna charakteryzuje się tym, że zarówno ścieki bytowo-gospodarcze, jak i opadowe płyną jednym kanałem, co w przypadku intensywnych opadów powoduje jej niewydolność.
Rozwiązaniem tego problemu zdaniem Tadeusza Rzepeckiego jest kanalizacja rozdzielcza, w której jedną rurą płyną ścieki gospodarcze, a inną jest odprowadzana tzw. deszczówka. Takie rozwiązania Tarnowskie Wodociągi zastosowały np. w centrum Tarnowa, na jego obrzeżach, czy w ościennych gminach, które obsługują.
– Najlepszym rozwiązaniem jest odprowadzanie wód roztopowych czy opadowych do odbiorników metodą grawitacyjną i dużym przekrojem. Tak np. dzieje się na ulicy Tuchowskiej przy wiadukcie. Tam przy dużym opadzie i niskim poziomie potoku Wątok, bo to jest warunek, nie ma problemu z przejazdem. Jeśli jednak Wątok podejdzie do góry, a czasem poziom wody zwiększa się o trzy metry, wtedy cały ten teren jest zatopiony i dopóki poziom potoku nie opadnie, woda z ulicy nie zniknie.
Przejazd pod wiaduktem na ulicy Krakowskiej zalany został już kolejny raz w tym miesiącu. Tam spłynęło tyle wody, że przez kilka godzin mniejsze samochody nie mogły przejechać, przez to tworzyły się spore korki.
Prezes Tarnowskich Wodociągów mówi, że w przypadku tego wiaduktu istnieją ograniczenia wynikające z zastosowanej tam techniki i podczas silnych opadów trzeba po prostu poczekać, aż pompy w swoim tempie odprowadzą wodę.
– Są wiadukty, które mają systemy pompowe. Pompa ma to do siebie, że działa wtedy kiedy jest energia elektryczna, a często podczas silnych opadów występują zaniki zasilania. Pompa ma też określoną wydajność. Jeżeli intensywność tego deszczu jest ogromna to pompownia, w której są nawet 2 lub więcej pomp o dużej wydajności, musi mieć określony czas, żeby tę wodę spompować. Warto wiedzieć, że woda pod wiadukt na ul. Krakowskiej poprzez grawitację spływa także z tamtejszej okolicy, więc zbiera się jej sporo.
Strażacy odnotowali po wczorajszej burzy z silnym gradem 208 interwencji w powiecie tarnowskim, w tym kilkanaście uszkodzonych dachów, podobną liczbę zalanych piwnic, a pozostałe dotyczyły powalonych drzew, które upadając w niektórych miejscach pozrywały linie energetyczne i zablokowały drogi.
Grad wielkości piłek golfowych. Przez region tarnowski przeszła ogromna nawałnica [ZDJĘCIA][WIDEO]