Badanie trwa zaledwie 6 minut i polega na wykonywaniu marszu. Przy niewielkim nakładzie finansowym i niewielkim wysiłku pacjenta można zdobyć wiele cennych informacji o jego zdrowiu.
Takie narzędzie diagnostyczne postanowił wykorzystać u siebie mielecki szpital. Jak mówi lek. Wioletta Żelazko, kierująca Oddziałem Gruźlicy i Chorób Płuc, test 6-minutowego marszu to narzędzie bardzo użyteczne przy kwalifikacji do zabiegów, głównie chodzi o zabiegi resekcji płuc, w rozedmie płuc, przed przeszczepami płuc, czy przed leczeniem onkologicznym.
To prosty test wysiłkowy, w trakcie którego pacjent jest monitorowany, czyli obserwowane i analizowane są jego czynności życiowe podczas wysiłku.
– Przez 6 minut pacjent pokonuje oznaczony dystans i dokonywane są pomiary ciśnienia, saturacji, czyli wysycenie tlenem krwi oraz akcji serca. Głównie jednak monitorujemy to wysycenie tlenem krwi i w czasie wysiłku określamy ewentualne spadki saturacji, co jest czynnikiem rokowniczym w przebiegu chorób i dalszym leczeniu
– wyjaśnia lekarka.
Dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Mielcu Paweł Pazdan podkreśla, że zdobycie cennego narzędzia diagnostycznego nie zawsze oznacza duży wydatek. W tym przypadku wystarczy względnie spokojny korytarz, specjalnie oznaczony tor marszu i lekarz, który wydaje czytelne komendy oraz nadzoruje stan pacjenta.
– Czasami nie trzeba ponosić ogromnych kosztów, aby wykorzystać szansę na zdobycie cennego narzędzia diagnostycznego. I przykładem może być Poradnia Chorób Płuc, gdzie udało się wykorzystać możliwości, jakie stwarza kadra medyczna i infrastruktura. Wystarczyło poczynić niewielkie nakłady, by dostosować korytarz do wymogów związanych z przeprowadzaniem testu.
Test marszowy może być stosowany nie tylko w chorobach płuc, ale także do diagnostyki wielu innych chorób, np. przy niewydolności serca, czy pacjentów neurologicznych, z chorobą Parkinsona, po udarach mózgu i po przebytych zabiegach operacyjnych na jamie brzusznej.