Dopiero trzeciej firmie udało się wywieźć z Lisiej Góry padłego łosia. Zwierzę nie żyło od kilku dni. Upał zrobił swoje i w powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach.
Wójt gminy Lisia Góra Arkadiusz Mikuła w rozmowie Słowo za Słowo na antenie RDN Małopolska przyznał, że były problemy z zabraniem łosia.
– Dopiero wczoraj (17.08) trzecia firma, która zajmuje się transportem i utylizacją padłych zwierząt, stanęła na wysokości zadania. Nasi strażacy od razu zabezpieczyli łosia i teren. Były podjęte dwie próby załadowania tego łosia na samochód. Okazało się, że zwierzę jest bardzo duże a samochody za małe.
Koszty całej procedury ponosi gmina. Wynoszą one 3 tys. zł.
Jak informowaliśmy w niedzielę (13.08) w Lisiej Górze strażacy musieli interweniować, by nieść pomoc łosiowi, który niemal w całości był zatopiony w strumyku. Strażakom udało się wydostać łosia, ale niestety okazało się, że zwierzę jest poważnie ranne.