Siatkarki Roleski Grupy Azoty ANS Tarnów przed własną publicznością w trzech setach przegrały ‘Azotowe Derby’ z Grupą Azoty Chemikiem Police. ‘Żyrafy’ chwilami potrafiły się postawić mistrzyniom Polski, co bardzo podobało się kibicom, którzy tłumnie przybyli do Areny Jaskółka.
Na początku obie ekipy grały bardzo równo, jednak od wyniku 6:6 zespół z Polic zdobył trzy punkty z rzędu i wyszły na pewne prowadzenie. Trener tarnowianek Marcin Wojtowicz próbował szybko przerwać dobrą passę mistrzyń Polski i poprosił o przerwę. Po chwili co prawda gospodyniom udało się zniwelować część strat, ale policzanki znów odskoczyły na kilka ‘oczek’. W dalszej części seta zawodniczki z województwa zachodniopomorskiego utrzymywały dwupunktową zaliczkę, ale pod koniec seta jeszcze mocniej zaatakowały, co pozwoliło im zdecydowanie powiększyć prowadzenie, ostatecznie zwyciężając 25:16.
Drugi set był najbardziej emocjonujący i tarnowianki przez cały czas utrzymywały kontakt ze znacznie wyżej notowanymi rywalkami. ‘Żyrafy’ dzięki skutecznym atakom Katarzyny Marcyniuk czy Wiktorii Szumery potrafiły odrobić trzypunktową stratę, utrzymującą się dłuższy czas, by nawet wyjść na prowadzenie 20:18. Niestety od tego momentu policzanki wrzuciły ‘wyższy bieg’ i zaczęły powstrzymywać ataki tarnowianek oraz wyprowadzać skuteczne kontry, co spowodowało, że końcówka drugiej partii była bardzo emocjonująca. Kibice do końca wierzyli, że uda się powstrzymać mistrzynie Polski i głośno dopingowali tarnowianki. Jednak zawodniczki prowadzone przez Radosława Wodzińskiego pokazały charakter i wygrały 25:23.
Minimalna porażka w drugiej partii niestety mocno wpłynęła na postawę gospodyń w trzecim secie, który rozpoczęły od aż czteropunktowej straty (0:4). W dalszej części policzanki skrupulatnie powiększały przewagę, co doprowadziło do tego, że w krótkim czasie na tablicy pojawił się wynik 20:9. Co warte podkreślenia, mistrzynie Polski przez dłuższy czas grały ‘drugim garniturem’, dając odpocząć swoim najważniejszym zawodniczkom, jak m.in. Agnieszka Korneluk, Jovana Brankocevic-Canzian czy Maria Stenzel. Tarnowianki próbowały walczyć o każdy punkt i pokazały charakter przy piłce meczowej (12:24). Wówczas dzięki bardzo dobrej zagrywce Katarzyny Marcyniuk potrafiły zdobyć pięć kolejnych ‘oczek’. Jednak nie oszukały przeznaczenia i finalnie musiały uznać wyższość zawodniczek z Polic.
Po spotkaniu trener beniaminka Tauron Ligi Marcin Wojtowicz podkreślał klasę rywala, z którym się musieli mierzyć.
– Wiedzieliśmy z kim się mierzymy i jaki przeciwnik jest po drugiej stronie siatki. To jest jeden z trzech zespołów, które grają w trochę innej lidze niż my. Ale dzisiaj dotrzymywaliśmy im kroku, jeżeli przyjęliśmy piłkę do siatki, bo w tej kwestii byliśmy nawet nieznacznie lepsi od Chemika. Diabeł tkwił w szczegółach, w piłkach wysokich czy sytuacyjnych, gdzie potencjał rywala się uwidocznił. One także podbijały lub blokowały nasze ataki. Ponadto przeciwnik pokazał bardzo szybkie tempo na kontrach. Jeżeli oddaliśmy już im piłkę ‘za darmo’, to trudno było ustawić grę blok-obrona, bo rozgrywająca Marlena Kowalewska grała takie tempo, że nie dało się odpowiednio zareagować.
Zdaniem przyjmującej Wiktorii Szumery, z takich spotkań należy wyciągać dużo wniosków i przekładać je na kolejne spotkania.
– Zawodniczki Chemika Police naprawdę grają na bardzo wysokim poziomie. Można było zauważyć ich wysoki blok, przez co nie dało się ‘ściągać’ ataku, bo piłka wracała na naszą stronę szybciej niż została uderzona. Zgarnęłyśmy kolejne doświadczenie i teraz mamy przed sobą bardzo ważny mecz z Bielskiem-Białą. Teraz będziemy się skupiać na tym, żeby ten mecz wygrać, ponieważ w tabeli jest duży ścisk, dlatego każdy set jest na wagę złota w walce o play-off’y.
Po pięciu meczach z rzędu przed własną publicznością, siatkarki z Tarnowa kolejne spotkanie zagrają na wyjeździe. W najbliższą niedzielę (19.02) w Bielsku-Białej zmierzą się z tamtejszym BKS-em Bostik. Początek o godzinie. 19.00
Roleski Grupa Azoty ANS Tarnów – Grupa Azoty Chemik Police 0:3 (16:25, 23:25, 17:25)