Zamiast stać na ziemi, podwieszano ją u sufitu. Dawna choinka naszych babć tylko częściowo przypominała tę współczesną.
Dawniej zieloną jedlinę wieszano pod sufitami – tłumaczy Bogusława Błażewicz, etnolog z Nowego Sącza.
– W najstarszej formie był to czubek jakiegoś drzewa iglastego, w naszym regionie była to zazwyczaj jodła, który nie był stawiany na podłodze a wieszany u powały, wierzchołkiem do dołu. Mogła to być też taka konstrukcja wykonywana z drutu, gałązek leszczynowych, na tym rozpinano gałązki jedliny, czasem były to konstrukcje wykonane ze słomy i dopiero pod tą konstrukcją podwieszano różne ozdoby.
Przyozdobienie takiej choinki też było inne niż to, które znamy.
– Nie było takich rzeczy jak teraz kolorowe bombki. Babcie radziły sobie tworząc ozdoby z grochu, orzechów, jabłek. Przede wszystkim musiały być opłatki, ale wtedy wycinano z nich np. gwiazdeczki. Tak dawniej strojono chałupy.
– opowiada twórczyni ludowa Stanisława Majda ze Świniarska
Jak podają etnologowie, podłaźniczka najczęściej była dekorowana orzechami, jabłkami i innymi płodami rolnymi. Później pojawiały się na niej również ozdoby z opłatków, które odnosiły się już do przyjścia Jezusa na świat.
Aktualna choinka jest zwyczajem, który przywędrował do nas trzy wieki temu, najprawdopodobniej z Niemiec. Chociaż historia podłaźniczki nie jest do końca znana, to najpewniej była ona znacznie starszą tradycją. Jest charakterystyczna dla regionu całych Karpat.
Nazwa tej dawnej choinki pochodzi od podłazów, czyli świątecznych odwiedzin.