Tarnowskie Wodociągi wystąpiły do Wód Polskich z prośbą o ustanowienie nowej, wyższej taryfy opłat za wodę i ścieki. To, jak słyszymy w spółce, odpowiedź na kryzys energetyczny oraz inflację.
W tym roku była już podwyżka, od czerwca tarnowianie płacą więcej za wodę. Stawka wynosi 10,51 zł za m3. Jest to związane z przyjętą jeszcze w ubiegłym roku przez Tarnowskie Wodociągi nową taryfą, która została zaakceptowana przez Wody Polskie. Zgodnie z nią, kolejna podwyżka miała być przeprowadzona w czerwcu przyszłego roku (do 10,76 zł za m3).
Tymczasem tarnowska spółka złożyła wniosek do Wód Polskich, by skrócić obecną taryfę i na jej miejsce wprowadzić nową, wyższą. Jak tłumaczy Radiu RDN Małopolska prezes Tadeusz Rzepecki, ma to związek z obecną sytuacją ekonomiczną.
– Składając poprzedni wniosek taryfowy opieraliśmy się na bazie, którą są koszty ponoszone przez przedsiębiorstwo w roku 2020. Wszyscy wiemy doskonale, że wówczas nikt nie myślał o kryzysie energetycznym, wojnie w Ukrainie, czy inflacji, która obecnie jest siedemnastoprocentowa i ciągle rośnie. Dzisiejsze przychody ze sprzedaży usług wodociągowych i kanalizacyjnych nie pokrywają już kosztów bieżących, które musimy ponosić.
Podstawowym argumentem poruszanym przez Tarnowskie Wodociągi są drastyczne podwyżki za energię elektryczną. Do tej pory spółka płaciła 300 zł za megawatogodzinę. Teraz otrzymała propozycję niemal ośmiokrotnie wyższą.
Zgodnie z planami, nowa taryfa wprowadziłaby wyższe ceny za wodę i ścieki rzędu 20-30 procent w stosunku do obecnych.
Teraz spółka musi czekać na decyzję Wód Polskich. Wiele jednak wskazuje na to, że otrzyma odpowiedź negatywną.
– Zobaczymy na ile Wody Polskie będą skłonne, żeby zgodzić się z naszym wnioskiem. Niestety, jak wynika z oświadczenia ministra Marka Gróbarczyka i wiceprezesa Wód Polskich Pawła Rusieckiego, zgody na zmiany taryf nie będzie – dodaje Tadeusz Rzepecki.
Tarnowskie Wodociągi po raz pierwszy od 20 lat zanotowały stratę, której nie będzie w stanie do końca roku wyrównać. Jak mówi prezes Rzepecki, na razie nie grozi ona utratą płynności finansowej spółki, jednak wymusza na niej wprowadzenie jeszcze większych oszczędności. W związku z tym ograniczono realizację wszystkich inwestycji tylko do tych niezbędnych i przynoszących korzyść energetyczną, jak np. budowa elektrowni wodnej.