To był X. Hubertus Krynicki. Święto patrona myśliwych przyciągnęło na trasę korowodu i deptak tłumy mieszkańców uzdrowiska, ale też kuracjuszy.
Po zakończonej Mszy Świętej, która odbyła się w kościele św. Antoniego w Krynicy, ulicami miasta, na deptak przeszła barwna defilada, składająca się przede wszystkim z członków Nowosądeckiego Okręgu Polskiego Związku Łowieckiego.
Mieszkańcy nie zawiedli, ale szczególnie zachwyceni byli turyści.
– Chcieliśmy zobaczyć, jak to będzie wyglądać i jesteśmy zszokowani, że ta uroczystość jest robiona z takim rozmachem, tak kolorowo i tak przyjemnie – mówił mężczyzna ze Śląska.
– Bardzo mi się podoba, cieszę się, że możemy w tym uczestniczyć – dodała jego żona.
– Kolorowo, barwnie – komentował przyjezdny kuracjusz.
– Bardzo, bardzo fajnie. Lubię takie uroczystości – mówiła przyglądająca się korowodowi kobieta.
Honory gospodarza imprezy pełnił między innymi burmistrz Krynicy, Piotr Ryba.
– Hubertus to jest kolejna nasza tradycja, tym razem myśliwska. Chcemy pokazać ludziom jaką misję pełną myśliwi, którzy dbają o faunę naszych lasów i leśnicy, którzy dbają o ich florę. To jest taki komponent edukacyjny w tej całej imprezie. Wspaniała oprawa. Deptak żyje i jest pełen mieszkańców, gości, leśników, myśliwych i turystów, a na dodatek członków orkiestry Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.
Współorganizatorem uroczystości był ks. Jan Wnęk, proboszcz parafii św. Antoniego, który zapraszał wszystkich na korzystanie z dobrodziejstw natury, czyli między innymi do smakowania potrwa z dziczyzny. Podkreślał rodzinny charakter imprezy.
– Bogu dzięki, że mamy pogodę taką, która pozwala nam się tutaj spotkać, na świeżym powietrzu. Oczywiście to jest ta idea, żeby się tu spotkać na świeżym powietrzu. To taka idea, żeby spotkać się tu rodzinnie, razem z myśliwymi i leśnikami i docenić to, co Pan Bóg nam daje w przyrodzie.
Przez cały dzień na przybyłych czekały tematyczne stoiska, związane z myślistwem i ochroną przyrody. Można było też zobaczyć ekwipunek myśliwego, oraz zjeść gulasz z sarniny lub pierogi nadziewane dziczyzną.
Wręczano też okolicznościowe medale za zasługi dla środowiska łowieckiego. Całość uświetniały myśliwskie orkiestry.