Mieszkańcy Gorlic nie mogą na czas dojechać miejskim autobusem na stację Gorlice-Zagórzany. Problemem jest też dojazd ze stacji do centrum miasta.
Temu miała służyć nowa lina MZK nr 10, ale jak mówią niektórzy, nie spełnia ona swojej roli.
– Nie pierwszy raz zwracamy uwagę na liczne absurdy. Chociażby przyjazd autobusu na stację równo w godzinę odjazdu pociągu – mówi Szymon Białoń ze stowarzyszenia Kolejowe Gorlice.
– Spółka MZK po raz kolejny nie potrafi też wyciągnąć wniosków z błędów, które popełnia. Na przykład zwracamy też uwagę na fakt, że po raz kolejny zwracamy uwagę na fakt, że w niedzielę brakuje autobusu bezpośrednio pod pociąg, który o godzinie 11.10 wyjeżdża ze stacji Gorlice-Zagórzany do Krakowa.
Władze miasta tłumaczą to między innymi częstymi zmianami rozkładu jazdy PKP.
– Ma to na to wpływ kilka czynników. Przez chwilę były wywieszone dwa rozkłady autobusów miejskich – stary i aktualny. Stąd mogły pojawić się nieścisłości. Te rozkłady są zmieniane i dopasowywane, ale nie od razu uda się to skoordynować. Trzeba to pouzgadniać i dać do zatwierdzenia tak, żeby nie namieszać
– komentuje Rafał Kukla, burmistrz Gorlic.
Ale co z autobusami, które będą kursować na stację w Zagórzanach, aby dowieźć na przykład studentów na pociąg do Krakowa? Burmistrz Rafał Kukla przyznaje, że to kwestia istotna. Trwają weryfikacje rozkładu.
– To jest akurat ten element, który ma być od października. Ciężko mi też teraz powiedzieć, bo nie śledzę całego rozkładu jazdy wszystkich linii, bo nie jestem w stanie spamiętać, ale wiem, że jedna zmiana ma być jeszcze od października skorygowana
– wyjaśnił.
Władzom Gorlic przypominamy tylko, że w listopadzie i grudniu czekają nas dwie kolejne zmiany rozkładu jazdy na kolei, więc dopasowywanie autobusu miejskiego nr 10 do odjazdów pociągów, może okazać się nie lada wyzwaniem.