– Musiałoby padać przez tydzień i to niezbyt intensywnie, żebyśmy mogli uporać się z suszą – twierdzi Jan Czaja ze Stowarzyszenia Grupa Odrolnika.
Jak tłumaczy w rozmowie z Radiem RDN Małopolska, ziemia jest tak wyschnięta, że nawet jeśli pojawią się jakieś opady, to woda zamiast wsiąkać w głąb, spływa po powierzchni. Już widać to w zbiorach części owoców i warzyw, które przez brak wody, wydały mniejsze plony. Najgorzej z suszą w regionie poradziła sobie malina, której ceny w tym sezonie mogą być bardzo wysokie.
Zdaniem eksperta, patrząc na przyrodę, można zauważyć, jak bardzo niebezpieczna susza staje się dla środowiska.
– Ceny warzyw i owoców na pewno będą szły do góry, bo jest to niestety postępująca susza. Widzimy wyschnięte brzozy, co jest przerażające, choćby na terenie powiatu dąbrowskiego można to zauważyć, że coraz więcej drzew, brzóz jest wyschniętych i tak jakby się zbliżała jesień, a przecież jesteśmy w środku sezonu letniego. Coraz częściej słyszymy, że koryto Wisły jest bardzo suche, czyli odsłaniają się brzegi, których nigdy nie było widać na takim poziomie.
Jak dodaje Jan Czaja, susza staje się problemem, który z roku na rok tylko narasta. Dlatego musimy zacząć uczyć się z tym radzić. Tym bardziej, że coraz więcej osób tworzy własne przydomowe ogródki.
– Coraz więcej jakby w obliczu wzrostu cen, inflacji, ale także wzrostu cen żywności, słyszymy jako rolnicy, że ludzie zaczynają się interesować, żeby powrócić do takich upraw przydomowych, przy ogródkach, więc powinniśmy się zastanowić, jak tą deszczówkę łapać, czyli montować zbiorniki do łapania deszczówki. Deszcz, jeżeli trafi na wyschniętą glebę, to zachowuje się tak, jak na dachu naszego domu, czyli spływa. Dlatego także rolnicy muszą się zastanowić, jak zasilać uprawy w perspektywie najbliższych lat, jeżeli nic się nie zmieni, a wszystko wskazuje na to, że się nie zmieni.
Hydrolodzy wskazują, że jest to największa susza od stu lat. Najmniejszy deficyt wody jest w województwach: małopolskim, warmińsko-mazurskim i śląskim.
Tymczasem synoptycy zapowiadają kolejną falę upałów. Już od wtorku (19.07) przez kilka dni termometry mogą pokazać nawet 30 stopni Celsjusza.