Gdy temperatury spadają poniżej zera, bądźmy szczególnie wrażliwi na osobny bezdomne i potrzebujące. Z takim apelem zwracają się do mieszkańców regionu służby. Ostatnie opady śniegu przypominają, że teraz tym bardziej trzeba pamiętać o osobach, które nie mają dachu nad głową, albo znajdują się w gorszej sytuacji.
Jak można pomagać w Nowym Sączu?
Przede wszystkim zachowajmy empatię. Służby takie jak policja czy straż miejska przeprowadzają swoje kontrole. – Policjanci kontrolują zwłaszcza w porze wieczorowo-nocnej m.in. dworce, przystanki komunikacyjne, ogródki działkowe, pustostany i klatki schodowe – wylicza Justyna Basiaga z sądeckiej policji.
– Zazwyczaj są to stałe miejsca – podkreśla zastępca komendanta Straży Miejskiej, Wojciech Tyrkiel. – Kontrolujemy wszystkie miejsca, w których wiemy, że przebywają osoby bezdomne. W ostatnim czasie był to most na Kamienicy w okolicy ul. Kraszewskiego. Dwie osoby spały tam na wersalce, którą sobie tam przywieźli – dodaje.
Stałe sprawdzanie tych punktów może sprawić, że osoba bezdomna zostanie znaleziona, zanim jej organizm zdąży się wychłodzić, co czasami prowadzi do śmierci. Przed tym możecie uratować kogoś sami. – Reagujemy na każde zgłoszenie, dlatego apelujemy do mieszkańców, aby wykonać telefon, bo to nie wiele kosztuje, a może uratować czyjeś życie – mówi Wojciech Tyrkiel.
Numer do dyżurki straży miejskiej w Nowym Sączu to 986, można też dzwonić do policji, albo pod ogólny numer alarmowy 112. Takie telefony dotyczą też osób, które żyją samotnie, czasem w nieodpowiednio ogrzanym domu.
Z wyliczeń służb wynika, że w mieście jest około 100 osób bezdomnych. Większość zimę spędza w Domu Brata Alberta, ale to schronisko jest już wypełnione. – Formalnie mamy już ośrodek wypełniony po brzegi. Wszystkie łóżka są pozajmowane, a z różnych względów formalnych też nie powinienem przyjmować żadnych osób na teren ośrodka. Tydzień temu zabrakło nam też bielizny, podkoszulków, skarpet, spodni, piżam i środków czystości mamy też niewiele – mówi Leszek Lizoń, szef placówki.
W ośrodku znajdują się osoby nie tylko z Nowego Sącza, ale też innych ościennych gmin, czy miejscowości bardziej oddalonych, w których schroniska zostały zamknięte. Poza Domem Brata Alberta najbliżej schroniska dla bezdomnych znajdują się w Tarnowie, Krakowie i Zakopanem.
Od 31 lat pomoc potrzebującym niesie też Kuchnia Caritas działająca przy parafii św. Małgorzaty. Jedną z osób wydających obiady jest Małgorzata Sroka, która przygotowuje posiłki. Przyjść może każdy, kto jest głodny. Jedzenie w czasie pandemii można dostać co dwa dni na wynos.
– Wydajemy ten posiłek w pojemnikach plastikowych albo menażkach do zjedzenia w domu. Nie mogą te osoby wejść do środka i na miejscu spożywać. Gotujemy obiady z produktów częściowo kupionych przez nas, a częściowo przywiezionych przez kogoś. Jeśli chce nam ktoś pomóc, przywieźć można wszystko to, z czego da się zrobić zupę, albo też konserwy, pasztety albo kiełbasę – dodaje.
Potrzebujący dostają tutaj zupę z wkładką, pieczywo, czasami drożdżówki, konserwy czy inne produkty, z których można przygotować posiłek kolejnego dnia.
Każdy może też raz w miesiącu zgłosić się do punktu Dobrego Serca po paczkę pomocową.
Jednorazowo wydawanych jest około 100 posiłków.