Płyty paździerzowe, plastik, guma – między innymi takie rzeczy trafiają do pieców w tarnowskich domach. Straż Miejska w Tarnowie po kontrolach palenisk wciąż znajduje miejsca, gdzie nagminnie są łamane przepisy.
Jak przyznał w rozmowie z Radiem RDN komendant tarnowskiej straży miejskiej Krzysztof Tomasik, zdarzały się interwencje, które przerosły wyobrażenia nawet kontrolujących.
– Byliśmy kiedyś bardzo mocno zaskoczeni, dlatego że dokonaliśmy kontroli zawartości popiołu. Pobrane próbki trafiły do specjalnego laboratorium, próbki zostały ocenione, wskazania były, że są spalane odpady, strażnicy udali się pod wskazany adres, rozmawiali z mieszkańcem, powiedzieli, że będzie nałożony mandat karny za spalanie odpadów. Na co pan odpowiedział, że absolutnie to laboratorium, do którego trafił popiół, nie jest solidne, bo nie wykryło odpadu, którym on palił. Na pytanie strażników, o jaki odpad chodzi, bo w zasadzie są wymienione płyty paździerzowe, plastik, przyznał, że palił własnymi odchodami.
Komendant tarnowskiej straży miejskiej przypomina też, że każdy ma obowiązek zgodzić się na kontrolę paleniska.
– To, co trzeba też podkreślić, to taką sytuację, w której mieszkańcy nie chcą wpuścić nas na teren nieruchomości. Ważne, żeby mieszkańcy wiedzieli, że nie wpuszczenie strażnika miejskiego na teren nieruchomości, stanowi przestępstwo, ponieważ strażnik ma pełne prawo do tego, żeby pojawić się na terenie nieruchomości, dokonać kontroli paleniska. Jeżeli jest mu czyniona w tym zakresie trudność, nie będzie wpuszczony na teren nieruchomości, taki mieszkaniec może liczyć się z postępowaniem karnym.
Tarnowscy strażnicy miejscy do kontroli palenisk używają drona.
Jest to około 20 kontroli w miesiącu.
Często są to też kontrole na prośbę mieszkańców Tarnowa, którzy zauważyli np. czarne kłęby dymu z komina lub poczuli nieprzyjemny zapach i poprosili strażników o sprawdzenie, czym dana osoba pali w piecu.