Już kilkadziesiąt szkół w powiecie tarnowskim, dąbrowskim, bocheńskim i brzeskim pracuje w trybie zdalnym lub hybrydowym.
Pogarszające się dane związane z IV falą koronawirusa i duży wzrost zachorowań powoduje, że coraz więcej zakażeń pojawia się także w szkołach.
Zgodnie z danymi Małopolskiego Kuratorium Oświaty ponad 30 szkół musiało w regionie, przynajmniej w części, przejść na nauczanie zdalne bądź hybrydowe. Decyzję o tym podejmują dyrektorzy szkół.
Jak mówi dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Technicznych im. Jana Szczepanika w Tarnowie Sławomir Sus, jeżeli uczeń otrzymał pozytywny wynik testu na Covid-19, to rodzic zobowiązany jest poinformować o tym szkołę. Wówczas można rozpocząć procedurę przejścia danej klasy na nauczanie zdalne.
– Pozyskując informację od rodzica pierwszym naszym kontaktem jest poinformowanie sanepidu, który po konsultacji z nami wystawia opinię. Jako dyrektorzy szkół jesteśmy dodatkowo zobligowani wystąpić do organu prowadzącego, czyli wydziału edukacji urzędu miasta o wyrażenie zgody na nauczanie zdalne, a następnie musimy poinformować kuratorium oświaty o przeniesieniu klasy na nauczanie zdalne.
Uczniowie o nauczaniu zdalnym najczęściej dowiadują się poprzez Internet.
Dyrektor Szkoły Szczepanika podkreśla, że nie ma jednego 'stałego’ terminu, na jaki dana klasa przechodzi na nauczanie zdalne.
– Sytuacja wygląda tak, że od dnia, kiedy chory uczeń po raz ostatni miał kontakt z osobami z klasy wylicza się dziesięciodniowy moduł. I to z przeliczeń wynika, do kiedy klasa ma nauczanie zdalne. Teoretycznie może też być tak, że jeśli otrzymaliśmy informację, że uczeń dzisiaj lub wczoraj otrzymał pozytywny test, ale od kilku dni już go w szkole nie było, to z obliczeń może wyjść, że dana klasa zostaje wysłana na nauczanie zdalne np. tylko na jeden dzień.
Jak dodaje Sławomir Sus, maksymalnie klasa może przebywać na nauczaniu zdalnym bądź hybrydowym przez 10 dni.
Czy podczas IV fali koronawirusa dojdzie do całkowitego przejścia uczniów na nauczanie zdalne? Minister edukacji Przemysław Czarnek podkreśla, że na razie takie rozwiązania systemowe nie są planowane, jednak są możliwe, w przypadku gdy sytuacja epidemiczna drastycznie się pogorszy.
Minister edukacji jednocześnie dodaje, że nauka zdalna przynosi uczniom wiele szkód, zarówno w wiedzy, jak i kondycji fizycznej oraz psychicznej. Dlatego resort edukacji i nauki nie chce narzucać tej formy dla wszystkich szkół, a jest ona wprowadzana tam, gdzie rzeczywiście jest konieczna.