Szpitale w regionie utworzyły oddziały covidowe, kosztem zamknięcia lub ograniczenia innych oddziałów. Dziś sprawdzamy sytuację w Nowym Sączu, w Krynicy i Limanowej. Co z pacjentami, którzy nie są chorzy na COVID-19 i też potrzebują hospitalizacji?
Wzrost pozytywnych wyników testów na COVID-19 sprawia, że szpitale tworzą miejsca dla osób zmagających się z tą chorobą. Nie są to dodatkowe miejsca, ale te stworzone kosztem łóżek przeznaczonych dla pacjentów z innymi schorzeniami.
W Nowym Sączu został przemianowany oddział chorób wewnętrznych. A co z pacjentami, którzy potrzebowali lub potrzebują dostać się na oddział chorób wewnętrznych? – Mamy jeszcze oddział internistyczno-kardiologiczny, który przyjmuje tych pacjentów. W sytuacji zagrożenia życia przyjmujemy każdego pacjenta. Poślizgi mogą być tylko w przypadku przyjęcia planowego – informuje rzecznik szpitala Agnieszka Zelek-Rachtan.
W czwartek (4.11) na oddziale covidowym jest 39 pacjentów na 44 miejsca. 3 czeka w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym na wynik testu PCR. Zajęte są też oba miejsca na intensywnej terapii w przypadku COVID-19.
Od wczoraj (3.11) w Limanowej szpitalny oddział chorób płucnych został przekształcony w covidowy. Znajduje się tam 30 łóżek w tym 6 z wentylacją mechaniczną nieinwazyjną. Dziś (4.11) zajętych jest 12 łóżek. A co z pacjentami, którzy potrzebują hospitalizacji z powodu chorób płuc? Dyrektor szpitala w Limanowej Marcin Radzięta przyznaje, że z przyjmowaniem takich osób jest duży kłopot.
– Jeśli są osoby np. z zapaleniem płuc, limanowski szpital ma jeszcze oddział wewnętrzny, dysponujący 50 łóżkami i tu tych pacjentów przesuwamy, natomiast nowi pacjenci z chorobami płuc, niestety muszą być kierowani do innych placówek z czynnymi oddziałami płucnymi – wyjaśnił.
Jak mówił radiu RDN dyrektor Marcin Radzięta, oddział wewnętrzny w limanowskim szpitalu jest w całości zapełniony. Nowe przyjęcia są możliwe w momencie, gdy pacjenci są wypisywani.
10 łóżek dla pacjentów z COVID-19 ma krynicki szpital. Dziś (4.11) zapełnione są w 90%. Miejsca powstały w wyniku ograniczenia oddziału chorób wewnętrznych. – To sprawia, że na ten oddział przyjmujemy mniej pacjentów na tzw. hospitalizację planową – tłumaczy Sławomir Kmak, dyrektor szpitala w Krynicy-Zdroju.
– „Na ostro” przyjmowani są wszyscy, natomiast na diagnostykę, przyjęcie planowe trzeba poczekać kilka, kilkanaście dni. Nie mówimy tu o hospitalizacji ratującej życie – dodał.
W krynickim szpitalu zostały też wstrzymane wizyty u pacjentów. Możliwe są tylko krótkie odwiedziny najbliższego członka rodziny za zgodą kierownika oddziału lub lekarza dyżurnego.
Również w przypadku szpitali w Limanowej i w Nowym Sączu odwiedziny chorych są mocno ograniczone. W wyjątkowych sytuacjach wizyty są możliwe po rozmowie z lekarzem dyżurnym, czy kierownikiem oddziału.
Rzecznik sądeckiego szpitala przyznała w rozmowie z radiem RDN, że preferuje się, by odwiedzający byli zaszczepieni. Dyrektor szpitala w Krynicy podkreślił, że fakt zaszczepienia jest atutem przy rozmowie z lekarzem, który decyduje o wpuszczeniu do szpitala na odwiedziny. Natomiast władze szpitala limanowskiego nie wymagają szczepienia, ale zalecają, by były to osoby zdrowe i zaszczepione.