Mieszkańcy, uczniowie, pedagodzy i kapłani spotkali się na nabożeństwie z okazji Dnia Pamięci Duchownych Niezłomnych.
Biskup Stanisław Salaterski, który przewodniczył Mszy św. w kościele parafialnym pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Łękawce, przed laty miał okazję osobiście poznać ks. Walentego Mroza.
Jak mówi radiu RDN, zapamiętał go życzliwego i otwartego człowieka.
– Kiedy był proboszczem w Tymowej, ja byłem początkującym ministrantem, służyłem mu do Mszy św., doświadczałem jego dobroci w formie cukierków, jabłek, różnych gestów życzliwości, którymi obdarzał wszystkie dzieci, w tym i mnie. Po latach, wgłębiając się w treści jego życiorysu, rozumiem go coraz bardziej, jego umiłowanie do ojczyzny, jego niezłomną postawę w obronie krzyża, wartości patriotycznych, chrześcijańskich, jego zdecydowane 'nie’ wobec współpracy z komunistami.
Nauczycielka historii w Niepublicznym Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Łękawce Teresa Kozaczka mówi, jak wielką rolę odegrał ks. kpt. Walenty Mróz w historii gminy Tarnów.
– To jest bohater wojny polsko – bolszewickiej, kapelan, biegle znał język niemiecki, w czasie II wojny światowej mógł udzielać pomocy Żydom, mógł udzielać pomocy AK i każdemu, kto tej pomocy potrzebował. Był znakomicie zakonspirowany, nie aresztowali go Niemcy, obronił również miejscowość Porębę Radlną, która niestety była przeznaczona do spalenia, był wychowawcą młodzieży, niestandardowym. Mieć kapelana ułana, to głęboko zapadało w serce, charyzmatyczny wychowawca i katecheta, przyjaciel ludzi i szczególnie jesteśmy wdzięczni, że wtapiając w klimat gmin, które poszły wojnę polsko-bolszewicką, są też gminy Tarnów, Skrzyszów, Pleśna, które razem z uczniami ks. Walentego Mroza, przeżyły II wojnę światową i stalinizm, że teraz młode pokolenie historyka, szkoła podstawowa, odkrywa te karty i chce je przekazać dalej.
Mieszkańcy Łękawki przyznają, że postać ks. Walentego Mroza nie jest dobrze znana w regionie i podkreślają, że warto tę postać odkryć.
– Był bohaterem II wojny światowej, pomagał ludziom, stawiał opór nazistom i komunistom, dlatego chcemy przywracać pamięć. – Bronił ojczyznę, pomagał ludziom, był świetnym kapłanem. – Staramy się nadrabiać wiedzę o ks. Walentym Mrozie, kojarzy mi się z czasami, kiedy kościół był zagrożony przez sowietów i komunistów.
Poseł PiS Anna Pieczarka podkreśliła, jak ważne jest, był o ks. Mrozie usłyszeli także najmłodsi mieszkańcy regionu.
– Ks. Mróz, można by powiedzieć, że mieszkaniec każdej miejscowości w gminie Tarnów, ponieważ urodził się w Woli Rzędzińskiej, pracował m.in. w Porębie Radlnej, a dziś odsłaniany jest tutaj jego mural. Regularnie składamy wiązanki na grobie ks. Walentego Mroza. Cieszymy się, że dziś są tu z nami dzieci i tutaj wielkie słowo – dziękuję – pod adresem grona pedagogicznego.
Ks. kpt. Walenty Mróz, był kapelanem w czasie wojny 1920 roku, uczestnikiem Bitwy Warszawskiej.
Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie, pracował na parafii w Ryglicach.
W czasie I wojny światowej od września 1914 roku przebywał w Rosji, była to najprawdopodobniej pewna forma kary lub zesłania.
Z relacji świadków wynika też, że ks. Walenty Mróz w Rosji towarzyszył zesłanym tam parafianom.
Po powrocie z zesłania był jeszcze wikariuszem w parafii w Krościenku, a w czasie wojny polsko – bolszewickiej został zmobilizowany i przydzielony od 1 sierpnia 1920 r. do 201 pułku kawalerii. Był to naprędce organizowany, wobec ogromnych niedostatków na froncie, pułk zapasowy, który po zakończeniu działań wojennych został przemianowany na 3 Pułk Szwoleżerów im. Jana Hipolita Kozietulskiego. Nawiązywał on do tradycji 1 Lekkokonnego Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej, którego szwadron w czasie wojny Napoleona z Hiszpanią w 1808 r., dowodzony przez tegoż Kozietulskiego, rozbił hiszpańską obronę śmiałą szarżą w wąwozie Somosierra.
Ksiądz Mróz był kapelanem 3 Pułku. Przeszedł szlak bojowy pułku od walk opóźniających bolszewickie natarcie nad Bugiem, aż do zagon na Korosteń pod Kijowem, gdzie pułk stoczył walkę z pociągiem pancernym 'Subotkin’, a trzeci szwadron pułku rozbił bolszewicki pułk piechoty.
Kapelan ze swym pułkiem brał także udział w Bitwie Warszawskiej. Od 14 do 17 sierpnia pułk walczył w rejonie Warszawy, brał udział w krwawych bojach pod Nieporętem, Ćwiklinem i Baboszewem. Szczególnie pod dwiema ostatnimi miejscowościami szwoleżerowie stoczyli bardzo ciężkie walki. Walcząc pieszo, gdy wyczerpali ostatnie naboje, ruszyli na nieprzyjaciela na bagnety.
Po zakończeniu wojny ksiądz został zdemobilizowany, ale wpisany do ewidencji kapelanów rezerwy. Od lipca 1921 r. rozpoczął posługę wikariusza w parafii w Lisiej Górze. Następnie w Łukowej i Przydonicy, a w czasie okupacji był proboszczem w Porębie Radlnej. W pamięci parafian proboszcz zapisał się jako ten, który nie lękał się Niemców. Ukrywał Żydów, przechowywał odbiornik radiowy, w tajemnicy przed okupantem wywiózł do lasu i schował organy, uchronił przed grabieżą dzwony, które Niemcy masowo rekwirowali. A gdy na plebanię przyjechało gestapo, okazało się, że ksiądz biegle mówi po niemiecku i ma listy od niemieckich rodzin, z którymi od wielu lat korespondował. Byli to ci Niemcy, których poznał w czasie zesłania. Gestapo nie aresztowało księdza.
Po wojnie ksiądz Mróz był administratorem parafii w Bielczy, a potem proboszczem w Tymowej. W 1958 roku, gdy po zakończeniu tzw. 'Polskiego Października’ komunistyczna władza zaczęła znów usuwać z przestrzeni publicznej wizerunki krzyża, wielu kapłanów, obawiając się represji, zachowało obojętność. Natomiast ksiądz Mróz z całą stanowczością bronił krzyży, co skrupulatnie odnotowano w esbeckich raportach. Z probostwa w Tymowej ks. Mróz zrezygnował w 1964 roku i został przeniesiony do Domu Księży Emerytów, gdzie zmarł 4 lata później. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w Woli Rzędzińskiej, w grobowcu rodzinnym obok swojej ukochanej matki.