Zgnilec amerykański to po afrykańskim pomorze świń kolejna choroba, która w ostatnim czasie martwi rolników w regionie. Tym razem bakteria ta uderza w pszczoły i w ich hodowców, którzy ponoszą duże straty.
Jak mówi powiatowy lekarz weterynarii w Tarnowie Paweł Wałaszek, w regionie zaobserwowano dwa przypadki zgnilca amerykańskiego. Jedno ognisko jest potwierdzone i zwalczone, natomiast drugie pozostaje pod obserwacją.
– Choroba ta dotyka przede wszystkim czerwiu. Ten czerw zamiera, nie zasklepia się. Plastry są ciągnące, lejące się, w postaci włosów. Choroba rozwija się około 40-45 dni i przenosi się bardzo szybko. Jest ona zwalczana z urzędu. Jej jej stwierdzenie następuje poprzez badanie kliniczne, a następnie pobranie próbek i potwierdzenie metodą laboratoryjną.
Po potwierdzeniu zakażenia, pszczela rodzina z ula musi zostać zlikwidowana. Jest to duży problem dla hodowców. Po pierwsze powoduje straty w hodowli, po drugie istnieje duże prawdopodobieństwo, że z jednego ula rozprzestrzeni się na całą pasiekę, a po trzecie wszystkie produkty (m.in. miód, czy pierzga), które zostały wyprodukowane nie mogą zostać sprzedane.
Zgodnie z przepisami pszczelarze otrzymują rekompensaty za poniesione szkody, lecz muszą spełniać kilka kryteriów.
– Przede wszystkim muszą być zgłoszeni w inspektoracie weterynarii. Ponadto muszą na bieżąco weryfikować stan swojej pasieki, ale uważam, że nie nie jest to jakiś wielki problem. Pszczelarzom zawsze też polecam, by byli zorganizowani w jakimś zrzeszeniu, gdzie jeden drugiemu pomaga. Głównie chodzi o to, by zakup urządzeń, sprzętu, czy matek był kontrolowany, bo jeśli następuje wymiana między pszczelarzami z pasieki do pasieki bez żadnej kontroli, to przywleczenie sobie jakiejkolwiek choroby pszczół jest bardzo łatwe.
Zgodnie z rozporządzeniem, obszar zapowietrzony dotyczy kilku miejscowości z gmin: Wojnicz, Zakliczyn, Ciężkowice, Gromnik, Pleśna. Na tym obszarze odbędzie się kontrola hodowli, która polega na sprawdzeniu pasiek pod kątem zakażenia.
Do tematu będziemy wracać.