Pszczelarze załamują ręce. W tym roku, wzorem poprzednich lat, zamiast zysków, mogą liczyć straty.
Największy problem jest ze spadzią, której nie ma już drugi sezon z rzędu.
– Zawiniła głównie kapryśna pogoda – mówi radiu RDN pszczelarz z pasieki Barć Kamianna Jacek Nowak.
– Miody spadziowe w tym roku praktycznie nigdzie nie wystąpiły, u nas w pasiekach nie było. Na wiosnę, która była fanaberyjna, bo przecież kwiecień i maj były bardzo deszczowe, czerwiec z kolei był miesiącem niezwykle gorącym co ugotowało rośliny, lipiec i sierpień też nie były korzystne warunki pogodowe i to spowodowało, że tych miodów jest naprawdę niewiele.
Lepsze zbiory są za to przy miodzie wrzosowym, nawłociowym i rzepakowym.
– Na niekorzystnej pogodzie ucierpiały nie tylko zbiory miodu, ale też same pszczoły – mówi Jacek Nowak.
– To był rok dla nich bardzo niekorzystny, niektórym kolegom pszczoły nawet z głodu poleciały i to spory procent. Rodzina pszczela w ciągu roku zjada nawet 90 kg miodu, 25 do 30 kg pyłku. Jak jest zimno, to pszczoły nie mają z czego żyć i rolą pszczelarza jest wtedy interweniować i dokarmiać je, nie wszyscy to zauważają i to powoduje, że jest ten upadek albo słabe rodziny.
Pszczoły dziesiątkuje też warroza i choroby wirusowe.
To również wpływa na niskie zbiory miodu.
Mniej miodu oznacza wyższe ceny.
W tym sezonie zapłacimy około 100 zł za 1 litr miodu. Tańsze mogą być miody wielokwiatowe.
Miód można przechowywać trzy lata od daty rozlewu, w pomieszczeniu bez dostępu światła w temperaturze około 8-10 stopni.