Jest kolejny przypadek ASF w powiecie tarnowskim.
Starosta Roman Łucarz w programie Słowo za Słowo poinformował, że w Skrzyszowie zlokalizowano drugie ognisko afrykańskiego pomoru świń, zaledwie 200 metrów od gospodarstwa, w którym po raz pierwszy stwierdzono ASF.
Zgodnie z procedurami, cała hodowla musi zostać zlikwidowana, w sumie kilkanaście świń.
Wcześniej gospodarz, u którego pojawiło się pierwsze ognisko musiał zlikwidować około 50 świń. To samo – zgodnie z decyzją wojewody – muszą zrobić wszyscy rolnicy w promieniu jednego kilometra.
Roman Łucarz podkreślił, że dalszy scenariusz zależy przede wszystkim od samych rolników. Bardzo ważne jest przestrzeganie zasad higieny i dezynfekcji.
– Najgorsze jest to, że ten wirus bardzo szybko się przenosi, nie ma na niego żadnej szczepionki. Jedyną metodą jest odizolowanie tych świń od dostępu do takich rzeczy jak na przykład pokarm, który jest bezpośrednio zarażony. Jest to bardzo trudne, bo rolnik na obuwiu czy na sprzęcie rolniczym może ten wirus przenieść z terenu zagrożonego. Dlatego apeluję żeby rolnicy bardzo uważali. Jedynym sposobem ustrzeżenia się przed tą zarazą jest tylko i wyłącznie odkażanie kół samochodów, obuwia, maty dezynfekcyjne, bo wirus się bardzo lekko przenosi.
ASF do duży problem dla rolników, którzy utrzymują się z hodowli trzody chlewnej. Wyznaczone strefy zapowietrzenia i zagrożenia mocno ograniczają rynki zbytu. Hodowcy z terenów zagrożonych nie mogą sprzedawać wieprzowiny za granicę.
Ze strony państwa, rolnicy, których dotyka problem ASF mogą liczyć na finansowe wsparcie. To około 80 procent poniesionych kosztów.