Przewodnicząca Rady Miasta Nowego Sącza zarzuca władzom miasta zaniedbania w związku z obsługą kanalizacji deszczowej. Jak twierdzi Iwona Mularczyk, w Nowym Sączu utrzymywane jest tylko 14% takiej kanalizacji, a przez pierwszych 5 miesięcy tego roku w ogóle nie było firmy, która za to odpowiadała.
Jak poinformowała Iwona Mularczyk, na utrzymanie sieci deszczowej przeprowadzono od listopada łącznie 6 przetargów. Skuteczny był dopiero ostatni, który rozstrzygnięto w maju. Jej zdaniem miasto powinno zabezpieczyć kanalizację już od 1 stycznia tego roku.
Przewodnicząca Rady Miasta Nowego Sącza przekazała też, że o ile w pierwszym przetargu chodziło o zabezpieczenie ponad 94 km kanalizacji deszczowej, to już w tym rozstrzygającym uwzględniono tylko 13, czyli 14% całej jej długości.
– Przy tak przygotowanym, przetargu, kto ma decydować o tym, które studzienki będą czyszczone? – mówi Mularczyk.
Przewodnicząca wskazuje też, że koszt utrzymania 1 km kanalizacji deszczowej, wzrósł od czasu pierwszego przetargu o 500%. Radna uważa, że Nowy Sącz jest zagrożony przez zatkane studzienki kanalizacyjne, bo około 85% miasta pozostaje bez obsługi kanalizacji deszczowej.
Problem ma być miedzy innymi na Chruślicach, gdzie przewodniczący osiedla Józef Bocheński, sam udrażnia niebezpieczne przepusty. – Przez ostatnie tygodnie dwa tygodnie przetykałem około 6 razy.
Jak do tych zarzutów odnoszą się władze miasta? Zapytamy o to prezydenta Ludomira Handzla, który będzie gościem RDN Nowy Sącz w czwartek (22.07) po 8.00.