Roślina najczęściej rośnie w rejonie rzek oraz na nieużytkach rolnych. W Tarnowie można ją spotkać m.in. w Krzyżu czy na Piaskówce. Niestety pojawia się także w nowych miejscach na terenie miasta.
Niebezpieczny jest nie tylko bezpośredni kontakt z rośliną, ale nawet bliskie przebywanie w jej sąsiedztwie. Dodatkowym problemem jest fakt, że objawy nie występują od razu.
– Parzy nas substancja chemiczna, która znajdzie się na naszej skórze. Jest duży problem z rozpoznaniem poparzenia, ponieważ objawy mogą się rozwijać do 24 godzin, dlatego trzeba sobie kojarzyć, czy nie byliśmy w zaroślach, czy wysokiej trawie w sąsiedztwie jakiejś „dziwnej” rośliny – mówi Krzysztof Krzemień, naczelny pielęgniarz Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie.
Poparzenie barszczem Sosnowskiego jest podobne do poparzenia II stopnia, w związku z tym mogą wystąpić bąble i zaczerwienienie. Co zrobić w przypadku, gdy jednak się poparzymy?
– Miejsce oparzenia spłukujemy chłodną wodą. Możemy użyć detergentu, czyli mydła żeby spłukać środek, który nas parzy, a który się znajduje na roślinie. I to powinno wystarczyć. Jeżeli się nic więcej nie będzie działo, to niedługo się powinno wygoić – mówi Krzysztof Krzemień.
Samo poparzenie nie jest aż tak groźne dla naszego zdrowia. Problem się zaczyna w momencie, gdy do poparzenia dołączy reakcja alergiczna na substancję chemiczną, znajdującą się w roślinie. Wówczas u osoby poparzonej dodatkowo występuje łzawienie z oczu, intensywny katar, duszności, wysypka na całym ciele.
Wówczas konieczne jest wezwanie pogotowia, gdyż bagatelizowanie objawów może być niebezpieczne dla naszego życia i zdrowia.
Służby medyczne apelują, by przed wyjazdem na łono natury sprawdzić sobie, jak wygląda barszcz Sosnowskiego i jeżeli występuje, nie zbliżać się do niego. Ponadto ratownicy uczulają, by nie puszczać samotnie dzieci w wysoką trawę.