Gmina Lisia Góra po burzy: Przed mieszkańcami długa noc

218717333 880989626095039 3891063725579626532 n

Siedemnaście zerwanych dachów, setki połamanych drzew, zerwane słupy energetyczne, podtopienia – to obraz gminy Lisia Góra, przez którą przeszła intensywna burza.

Przed strażakami i mieszkańcami długa i pracowita noc. Trzydzieści minut nawałnicy wystarczyło, by niektórzy z nich stracili niemal cały dorobek swojego życia.

– Nad terenem gminy Lisia Góra przeszła nawałnica, która spowodowała lokalne podtopienia, połamała drzewa, słupy energetyczne i zerwała 17 dachów w budynkach mieszkalnych i gospodarstwa domowego – przedstawia mł. bryg Maciej Wolański z Państwowej Straży Pożarnej w Tarnowie.

W ciągu kilku chwil większość mieszkańców gminy zostało bez prądu. Spowodowało to ogromne niedogodności dla mieszkańców, zwłaszcza dla jednej rodziny.

– Mieliśmy także zdarzenie, w którym musieliśmy zasilić agregatem prądotwórczym respirator chorego dziecka. Na szczęście udało się tym sposobem dostarczyć energię elektryczną i respirator działał prawidłowo – dodaje mł. bryg Maciej Wolański.

W usuwaniu skutków nawałnic i w przygotowaniu do ewentualnej kolejnej fali nawałnic, mieszkańcom pomagają druhowie OSP oraz przedstawiciele PSP, których łącznie było 240.

– Druhowie i strażacy z całego powiatu tarnowskiego starają się nam pomóc. Przede wszystkim brakuje plandek. Mamy nadzieję, że ich wystarczy, jak nie – będziemy ich szukać po hurtowniach, aby zabezpieczyć domy i budynki gospodarcze. Ponadto zabezpieczyliśmy także jedzenie, kawę, herbatę i worki, szczególnie na Zaczarnie, bo tam często dochodzi do podtopień piwnic i domów – mówi Piotr Miotła, zastępca wójta gminy Lisia Góra.

Na szczęście nikt nie został ranny, ale jedna rodzina wymagała ewakuacji.

– Nie ma informacji, aby jakakolwiek osoba została poszkodowana. Staramy się tak przykryć naderwane dachy, aby domownicy mogli dalej tam mieszkać. Natomiast dom jednej rodziny nie nadaje się do użytku, do zamieszkania, więc te osoby zostaną przeniesione do rodziny – mówi Piotr Miotła.

Na ten moment trudno oszacować skalę szkód.

Exit mobile version