Sądecczyzna u progu suszy hydrologicznej

studnia

fot. ilustracyjne

Choć od czasu do czasu nad regionem przechodzą przelotne deszcze, to jednak nie rekompensują one braków wody. Susza znów zaczyna doskwierać na Sądecczyźnie.

O tym, że nie jest dobrze, mówi Jan Szymankiewicz, synoptyk-hydrolog z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Na tle kraju, w Małopolsce nie jest jeszcze tak źle, ale też na pewno nie ma się z czego cieszyć.

W ostatnim czasie obserwowaliśmy odbudowę zasobów wodnych, szczególnie w warstwie korzeniowej, a to jest warstwa gleby od 0 do 7 cm. Głębsze warstwy nadal są dość suche. Niestety te zasoby wodne nie odbudowały się tak bardzo, jakbyśmy chcieli.

Widać to w praktyce. Jan Dziedzina, wójt gminy Łącko najbardziej boi się tego, w jakiej sytuacji będzie lokalne sadownictwo. – Jest sucho, chociaż miejscami padało mocniej, a w niektórych wcale, że nawet rosy za bardzo nie było. Pewnie rok nie będzie łatwy.

Jan Dziedzina mówi wprost, o zachowaniach niektórych ludzi, które są według niego godne pożałowania.

Oprócz tego, że wody jest coraz mniej, że się jej poziom gruntowy obniża, to wody nie szanujemy. Z tego samego kranu, niejeden Kowalski używa wody do celów bytowych, to wieczorem lub w nocy podlewa sobie trawnik. Daj pan światu rozum.

To oczywiście jest problem na szeroką skalę. Podobne sytuacje mają miejsce na przykład w gminie Łososina Dolna. Wójt Andrzej Romanek ma w związku z tym prośbę. – Tu jest też ogromny apel do mieszkańców, aby oszczędzać wodę, ale też spróbować znaleźć inne źródło zasilania w wodę. Na przykład korzystać z wody deszczowej, żeby ją zbierać, recencjonować, a potem normalnie, lub w okresach susz, wykorzystywać właśnie do podlewania ogródków, lub trawników.

Jak twierdzi wójt, gmina prowadzi taką politykę, aby zasobów wodnych nie brakło, również dla niedalekiej Iwkowej, którą zaopatrza. Przyznaje jednak, że tam, gdzie nie ma wodociągu, sytuacja robi się nieciekawa.

Rzeczywiście poziom wód gruntowych bardzo się obniża, co powoduje, że niestety mieszkańcy gminy Łososina Dolna, choć to jet też problem w skali kraju, mają spory problem z brakiem wody w studniach. Ten poziom się znacząco obniża, a są i takie przypadki, że niestety studnie wysychają – mówi wójt Romanek.

Jak mówi Jan Szymankiewicz z IMGW, w najbliższych dniach nad wschodnią Małopolską mogą przejść krótkotrwałe burze, ale to prawdopodobnie nie rozwiąże problemu.

Potrzebujemy więcej tych opadów o charakterze jednostajnym, dość równomiernie rozłożonym, bo niestety te opady burzowe, choć są potrzebne, to one w przypadku kumulacji sum opadów, mogą raczej stanowić zagrożenie, czyli prowadzić do lokalnych podtopień, czy też szybkich i gwałtownych wezbrań rzek.

Jeśli z początkiem lata nie przyjdą jednostajne deszcze, będzie źle. To może skutkować potrzebą ogłoszenia suszy hydrologicznej.

Exit mobile version