Tadeusz Bąk ponad 30 lat pracował w kopalni Pniówek. 'Górnicy nigdy nie tracą nadziei’

Projekt bez tytulu 17

Ratownicy idą zawsze po żywego człowieka i nigdy nie tracą nadziei – mówił w programie Słowo za Słowo burmistrz Wojnicza Tadeusz Bąk, który ponad 30 lat pracował jako górnik i ratownik w kopalni Pniówek, gdzie doszło do wybuchów metanu.

Siedem osób wciąż uwiezionych jest pod ziemią. Tadeusz Bąk ma nadzieję, że uda się je uratować.

– My nigdy nie tracimy nadziei. Zresztą zawsze w górnictwie było, że nadzieja umiera ostatnia. Walczymy do samego końca, bo były już przypadki, że po dwóch trzech dniach wydostali poszkodowanego górnika, żyjącego. Po to jest zresztą zespół ratowniczy żebyśmy to robili. Składamy przysięgę – ja mówię składamy, bo ciągle czuję się związany z ratownictwem i górnictwem. Tam jest walka o życie do samego końca, i ratownicy to wczoraj zrobili, poszli po ludzi. Oby się stało, że nie zginęli, ale wygląda nieciekawie.

Zagrożenie metanowe występuje praktycznie w każdej kopalni. O zwiększeniu stężenia informują specjalne czujniki, które dają czas na ucieczkę, a przede wszystkim odłączają prąd żeby nie doszło do wybuchu.

Dlaczego zatem w kopalni Pniówek doszło do tragedii? Tadeusz Bąk mówił o możliwych scenariuszach.

– Mogło dojść do sytuacji, że podczas urabiania kombajnem, organ urabiający uderzył o kamień i nastąpiła iskra, nastąpił zapłon i to wystarczyło. Mógł, przy urabianiem kombajnem, nastąpić nagły wyrzut metanu. Są zbiorniki, gdzie takiego czegoś się można spodziewać. Ogromny pech. Współczuję rodzinom i składam kondolencje. Ja przeżyłem na tej kopalni wybuch metanu, nie byłem na tej zmianie, ale wiem co to znaczy.

Akcja ratownicza w kopalni Pniówek w Pawłowicach w województwie śląskim trwa drugą dobę. Wciąż nie udało się odnaleźć 7 osób, które zaginęły po dwóch wybuchach metanu. 5 osób zginęło, 20 przebywa w szpitalach.

 

Exit mobile version