Uchodźcy już od roku mieszkają w Domu Formacyjnym WSD w Błoniu

Blonie

Już prawie rok trwa dramat Ukrainy. W związku z wojną miliony osób musiały opuścić swoją ojczyznę w poszukiwaniu schronienia. Jednak to także rok nieustannej pomocy, którą okazują Polacy uchodźcom.

Ponad 50 osób z Ukrainy mieszka w Błoniu, w Domu Formacyjnym WSD w Tarnowie, gdzie od początku wojny znajdują schronienie.

Mieszkają tutaj głównie kobiety z dziećmi i starszymi rodzicami, a jak mówi Tatiana z Tarnopola, już od pierwszych chwil pobytu otrzymują wszystko co potrzebne i mogą się czuć bezpiecznie.

– Kiedy przyjechaliśmy tutaj do seminarium to otrzymaliśmy od ks. Piotra wszystko od razu. To było bardzo przyjemne dla nas. W noc kiedy tutaj przybyliśmy otrzymaliśmy pomoc, różne koszule, ubrania dla dzieci, było ciepło w pokoju, dostaliśmy jedzenie. Towarzyszył mi duży strach kiedy tutaj jechałam, ale zrozumiałam po przybyciu, że tu jest spokojnie i wszystko będzie dobrze.

Uchodźców przywoził z granicy proboszcz w Błoniu ks. Piotr Barczyk. Z czasem liczba uchodźców rosła. Najwięcej było ich 107, ale łącznie gościło tutaj ponad 200 osób.

Jak mówił Radiu RDN Małopolska, dla wielu osób to przystanek w poszukiwaniu pracy i lepszego życia, ale mogą tutaj liczyć cały czas na darmową pomoc i wsparcie w poszukiwaniu pracy, mieszkania czy nauki języka polskiego.

– Mają tutaj wszystko za darmo, od mycia, spania, po ubrania, lekarstwa i jedzenie. Oni za nic tutaj nie płacą jeśli nie chcą. Idąc gdzieś tutaj do sklepu nie muszą płacić, mogą sobie te pieniądze odkładać na późniejszy start na Ukrainie lub w miejscu, gdzie sobie to życie później ułożą. Wiem, że już sobie układają, bo jedna pani stąd niedługo jedzie do USA, bo udało się jej i może akurat ułoży się jej życie tam z rodziną. Powtarzam osobom tutaj przebywającym, żeby patrzyły w przyszłość.

Przebywająca w domu Lesia z Zaporoża mówi, że wszyscy mieszkańcy wspólnie się o siebie troszczą tworząc małą społeczność. Razem gotują, sprzątają i mają wyznaczone dyżury.

– Na co dzień zajmuję się moją córką, pomagam tutaj dziewczynom gotować w kuchni, wypiekałam także opłatki. Dobrze tutaj jest. Na początku to wszystko się straszne wydawało kiedy tutaj przyjechałam, ale z czasem się przyzwyczaiłam.

Uchodźcy włączają się także w pomoc swoim rodakom walczącym na froncie. Przygotowują siatki maskujące, świece do okopów, regularnie wysyłane są także całe transporty z żywnością i innymi rzeczami, których potrzebują żołnierze.

Ks. Piotr Barczyk zaznacza, że przez ten rok wiele ludzi bardzo pomogło przynosząc różne rzeczy, ale w ostatnim czasie pomoc osłabła i jest jej znacznie mniej.

– Dzięki pomocy od Caritas i ludzi dobrej woli mamy wszystko co nam potrzeba. Mamy jedzenie, pieniądze na opłaty, ogrzewanie i inne koszty, które każdy zna, bo są coraz wyższe. Nic nam jednak nie brakuje ponieważ ludzie przynoszą różne produkty, coś zawsze dla dzieci. Teraz już jest znacznie mniej tej pomocy, ale wciąż się pojawia. Niedawno przyszedł pan i zostawił na furcie pół tony jabłek mówiąc, że to dla gości z Ukrainy.

Jak dodaje proboszcz, cały czas do Błonia można przynosić żywność, owoce, warzywa, czy środki czystości, które są bardzo potrzebne.

W pomoc włączała się jednak cała diecezja, uchodźców przyjmowały parafie m. in. w domach katechetycznych i na plebaniach. Były organizowane zbiórki darów, które pojechały również na Ukrainę. Uchodźcy mieszkali w domach rekolekcyjnych na terenie diecezji. W ramach akcji 'Paczka dla Ukrainy” w wymiarze diecezjalnym udało się przygotować prawie 6 tys. paczek o łącznej wartości przekraczającej 1 milion 200 tysięcy złotych. Kolejna edycja akcji odbędzie się w Wielkim Poście.

Cała rozmowa:

Exit mobile version